piątek, 2 marca 2012

Endorfiny na gorąco


Recenzja filmu Czekolada



Na chandrę i zły humor, czekolada jest jak znalazł. I to nie tylko ta słodka, rozpływająca się w ustach, ale także Chocolat w reżyserii  Lasse’a Hallström’a.
Akcja filmu rozgrywa się w małym miasteczku we Francji, w roku 1960. Trochę tajemnicza ateistka, Vianne Rocher (w tej roli Juliette Binoche), przeprowadza się do tego poukładanego, religijnego, ale smutnego miejsca i postanawia po raz kolejny otworzyć sklep z czekoladą. Wędrówki z miejsca na miejsce z córką są pewnego rodzaju rytuałem, który trwa już kolejne pokolenie. Co z tego wyniknie tym razem? Warto zobaczyć.

Czekoladę trudno skategoryzować. Dramat? Nie sądzę… cały film jest utrzymany raczej w ciepłym tonie przypominającym bajkę lub baśń, w której jak zwykle pojawia się czarny charakter, który przechodzi cudowną przemianę.  Komedia? Znów nie sądzę… śmiać się do rozpuku zdecydowanie nie będzie z czego, co najwyżej można się uśmiechnąć pod nosem z rozrzewnieniem. Romans?  A to już troszkę bardziej, chociaż z drugiej strony jest to tutaj sprawa drugorzędna.

Jeśli ktoś jest na diecie, to radzę poważnie się zastanowić nad tym czy film, w którym czekolada gra pierwsze skrzypce jest trafnym wyborem. Może się okazać, że koncert jaki nam zgotuje Vianne jest zbyt kuszący i zagłuszy cichnące wyrzuty sumienia, które powstaną po zjedzeniu mleczno – kakaowej tabliczki. Sceny w kuchni, podczas przygotowywania tych słodyczy są ukazane w tak estetyczny i apetyczny sposób, że prawie czułam zapach tamtych przypraw i gotowej gorącej czekolady.

Chciałam jeszcze zwrócić uwagę na grę aktorów. Byłam bardzo pozytywnie zaskoczona rolą małej Victoire Thivisol, która wcieliła się w postać córki głównej bohaterki, czyli w Anouk. Dziewczynka miała wówczas zaledwie dziesięć lat, a zagrała bardzo przekonywująco, rozumiejąc swoją rolę. Z kolei Johnny Depp  zadbał o ten romantyczny wydźwięk filmu. Choć jego rola nie była bardzo istotna, to producenci uznali (pewnie słusznie), że umieszczenie na plakacie jego zdjęcia z Binoche będzie zachętą jeszcze słodszą, niż bombonierka, którą je jej z rąk.

Pozostając w temacie Oscarów chciałabym także zaznaczyć, że Czekolada zdobyła w 2001 roku aż pięć nominacji do tej nagrody, w kategoriach: najlepszy film (D. Brown, K. Golden, L. Holleran), najlepsza aktorka pierwszoplanowa (Juliette Binoche), najlepsza aktorka drugoplanowa (Judi Dench), najlepszy scenariusz adaptowany (R.N. Jacobs), najlepsza muzyka oryginalna (R. Portman). Niestety film nie zdobył żadnej statuetki, ale pamiętajmy, że już sama nominacja (a właściwie aż pięć!) to ogromny sukces. 

Podsumowując, oceniam 8/10 za ciepły klimat, CZEKOLADĘ, zdjęcia ładnego francuskiego miasteczka i bajkową fabułę, która zapewniła relaks po ciężkim dniu.  


6 komentarzy:

  1. Uwielbiam ten film! oglądam go za każdym razem gdy leci w TV. Fakt potrawy tam przygotowywane są tak realistycznie że człowiek od razu ma chęć sięgnąć po mały kawałek czekolady :) a co do czekolady to nabrałam ochoty może jakaś gorąca czekolada w środę, w naszym odkrywaniu poznańskich kawiarni? :D

    OdpowiedzUsuń
  2. tak tak tak:) może Juliette Binoche w nich nie znajdziemy, ale chociaż napijemy się czegoś słodkiego i gorącego :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Szczerze, nigdy nie widziałem w całości, ale i tak uważam, że ten film nie może być lepszy niż wykonanie "Minor Swing" przez starego dobrego Django.

    OdpowiedzUsuń
  4. M.in. dzięki temu staje się lepszy. Cała ścieżka dźwiękowa jest świetna, a "Minor Swing" to wisienka na torcie czekoladowym ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. "Czekoladę" widziałam bardzo bardzo dawno temu. Jeszcze w czasach kiedy nie wiedziałam kim jest Johnny Depp ;) Muszę sobie koniecznie seans powtórzyć, bo bardzo ciepło go wspominam :) Tylko może już po Wielkanocy, bo obecnie nie jem słodyczy, a podczas oglądania tego filmu chyba nie byłabym w stanie się im oprzeć :D

    OdpowiedzUsuń
  6. "Czekoladę" widziałam bardzo bardzo dawno temu. Jeszcze w czasach kiedy nie wiedziałam kim jest Johnny Depp ;) Muszę sobie koniecznie seans powtórzyć, bo bardzo ciepło go wspominam :) Tylko może już po Wielkanocy, bo obecnie nie jem słodyczy, a podczas oglądania tego filmu chyba nie byłabym w stanie się im oprzeć :D

    OdpowiedzUsuń