wtorek, 29 maja 2012

Śniadanie u Tiffany'ego

Musicie wybaczyć tą przerwę w postach ale mamy sesję. Jak wiadomo najlepiej ogląda się filmy gdy powinno się uczyć. Dlatego dzisiaj recenzja filmu, który widziałam kilka razy, a ostatni raz kilka dni temu, gdy powinnam siedzieć z nosem w książce:)



Ustalmy fakty; Śniadanie u Tiffany'ego to klasyk. Równie dobrze oddaje współczesne czasy i mógłby być nakręcony dzisiaj, chociaż chyba dobrze, że nie jest. Bo szczerze powiem, bałabym się kto odtworzy główne role  i jak marna będzie to kopia.



Główną zaletą tego filmu jest uwielbiana przeze mnie Audrey Hepburn, więc wybaczcie brak obiektywizmu. Jest zachwycająca a ten film uwielbiam głównie ze względu na nią. W większości scen wyszła po prostu idealnie. Doskonale wpasowała się w rolę i oglądając ją... chce się coraz więcej. Jej uroda i dopasowanie do roli jest główną zaletą tego filmu. W dodatku była świetną aktorką, oglądałam z nią My Fairy lady, jej akcent i charakteryzacja spowodowały, ze  w ogóle jej nie poznałam. I tak jak Śniadanie pokazuje jej urodę, tak My Fairy Lady talent.



Dla tych którzy nie widzieli tego filmu; mały skrót. stary Nowy Jork. Prześliczna i troszkę ekscentryczna Holly nie może znaleźć sobie miejsca na ziemi. Zaprzyjaźnia się ze swoim równie tajemniczym jak ona sąsiadem Paulem (w tej roli George Peppard) i powoli rodzi się między nimi uczucie. Głównym celem Holly jest opieka nad jej bratem Fredem, który ma wrócić z pola walki. Zmobilizowana chce zdobyć pieniądze podrywając bogatych mężczyzn. Mimo, że robi co robi to jej postać nie gorszy a nawet wzbudza nie małą sympatię u widzów.



Mamy tu tez kilka ciekawych zwrotów akcji i zaskoczeń. Wydaję mi się, ze jak na film z 1961 to nadal jest on aktualny i bardzo dobry. Chociaż nie ukrywam, ze stare filmy niezwykle trudno ocenić. Bo jakie kryterium zastosować gdy w XXI wieku na ekranie widziało się już wszystko? Od niesamowitych efektów, po granice z pornografią do rozbieżności tematyki? Mimo to uważam, ze oglądając Śniadanie można się wzruszyć, nie raz uśmiechnąć a przede wszystkim podziwiać stary Nowy Jork i Audrey. Kolejnym plusem jest świetnie dobrana ścieżka dźwiękowa i dobre zakończanie.




Polecam wszystkim którzy nie widzieli. Zarówno tym, którzy zafascynowani są kinem bo to klasyk, jak i fanom pięknej Audrey Hepburn.

czwartek, 17 maja 2012

Prawo Bronxu

Film ten dostałam z najnowszym magazynem ''Film''.  Wszystko wskazywało na to, ze będzie to kolejny obraz  w stylu Ojca Chrzestnego. Jednak tak nie było. Są tam oczywiście wątki morderstwa, nieustannej walki pomiędzy dzielnicami, Latynosami a Czarnoskórymi. Przede wszystkim jednak obraz ten opowiada o rozdarciu jakie przeżywa główny bohater. Z jednej strony wychowuje go ojciec, grany przez wyśmienitego Roberta De Niro, z drugiej wplątuje się on w środowisko nie chlubnej reputacji, w taką nowojorską mafię, której przewodzi Sonny, którego gra genialny Chazz Palminteri. Obaj panowie chcą grac pierwsze skrzypce w wychowywaniu młodego C. I oboje stają się dla niego bardzo ważni.



Film podobał mi się dlatego, bo pokazywał, że nawet w świecie mafijnym istnieją cienie i półcienie. Że mafiozo to nie koniecznie morderca, tyran i ekscentryk, który zabija swoich ludzi gdy podadzą mu złą kawę. Sonny to ułożony facet, który nie da sobie w kasze dmuchać ale ma też ludzkie odruchy takie jak sympatia do młodego C. a w kulminacyjnym momencie potrafi postąpić słusznie i moralnie. Rozdarty pomiędzy własną przynależnością a zauroczeniem do młodej czarnoskórej dziewczyny, pomiędzy zwykłym etatowcem - własnym ojcem a mafiozo, który ma takie pieniądze, że rządzi całym Nowym Jorkiem. Dodajmy do tego kilka mocnych scen, wyśmienitą grę pierwszoplanowych aktorów, zaskoczenie, świetną końcówkę i mamy przepis na świetny film. Nie tylko dla facetów.


niedziela, 13 maja 2012

NAJLEPSI Z LWAMI


Festiwal Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni już za nami.

 Nagrody powędrowały do właścicieli i sądzę, że nikogo nie zaskoczy fakt, że najwięcej statuetek (dziewięć) zdobyło W ciemności Agnieszki Holland.




Festiwal  trwał od 7 maja i zakończył się wczoraj – 12 maja – galą, na której rozdano nagrody. Jest to największa taka impreza w Polsce, która ma na celu promowanie najnowszych filmów zrealizowanych w naszym kraju. Organizatorzy każdego roku mają nadzieję, że festiwal  spełni nie tylko funkcję rozrywkową, ale także edukacyjną. Ma zachęcić widzów do wspólnego seansu i dyskusji na temat obejrzanych filmów.

W najważniejszej kategorii, najlepszy film, rywalizowało w sumie 13 tytułów. Jednak tak naprawdę walka rozgrywała się tylko między trzema z nich: W ciemności, Sponsoring, Jesteś Bogiem.











Pełny werdykt jury, który został zamieszczony na oficjalnej stronie internetowej Festiwalu:

Jury 37. Gdynia Film Festival. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni w składzie: Dorota Kędzierzawska – przewodnicząca Jury, Caroline Libresco, Ewa Wiśniewska, Stephen Rea, Michał Leszczyłowski, Waldemar Kalinowski, Adam Sikora, Zygmunt Miłoszewski przyznało następujące nagrody:
WIELKA NAGRODA "ZŁOTE LWY" dla najlepszego filmu „W ciemności” w reżyserii Agnieszki Holland
WIELKA NAGRODA "ZŁOTE LWY" dla producenta najlepszego filmu „W ciemności” – Juliusza Machulskiego
NAGRODA "SREBRNE LWY" dla filmu „Obława” w reżyserii Marcina Krzyształowicza
NAGRODA "SREBRNE LWY" dla producentów dla najlepszego filmu „Obława” – Małgorzaty Jurczak i Krzysztofa Grędzińskiego
NAGRODA SPECJALNA JURY za odwagę formy i treści, a także za szczególne i unikatowe walory artystyczne dla filmu „Droga na drugą stronę” w reżyserii Anci Damian

NAGRODY INDYWIDUALNE:

- dla Agnieszki Holland za reżyserię filmu „W ciemności”
- dla Piotra Trzaskalskiego i Wojciecha Lepianki za scenariusz filmu „Mój rower”
- dla Leszka Dawida za debiut reżyserski lub drugi film: „Jesteś Bogiem”
- dla Agnieszki Grochowskiej za główną rolę kobiecą w filmie „W ciemności”
- dla Roberta Więckiewicza za główną rolę męską w filmie „W ciemności"
- dla Marcina Kowalczyka za profesjonalny debiut aktorski w filmie „Jesteś Bogiem”
- dla Jolanty Dylewskiej za zdjęcia do filmu „W ciemności”
- dla Piotra Dziubka za muzykę do filmu „Droga na drugą stronę”
- dla Erwina Priba, Katarzyny Sobańskiej oraz Marcela Sławińskiego za scenografię do filmu „W ciemności”
- dla Joanny Kulig za drugoplanową rolę kobiecą w filmie „Sponsoring”
- dla Dawida Ogrodnika oraz Tomasza Schuchardta za drugoplanową rolę męską w filmie „Jesteś Bogiem”
- dla Sebastiana Włodarczyka i Piotra Witkowskiego za dźwięk w filmie „Droga na drugą stronę”
- dla Wojciecha Mrówczyńskiego za montaż filmu „Obława” oraz dla Michała Czarneckiego za montaż filmu „W ciemności”
- dla Katarzyny Lewińskiej za kostiumy do filmu „Sponsoring” oraz Katarzyny Lewińskiej i Jagny Janickiej za kostiumy do filmu „W ciemności”
- dla Janusza Kaleji za charakteryzację do filmu „W ciemności”

WYRÓŻNIENIE JURY:

Jury postanawia wyróżnić twórców filmów „Sekret” i „Pokłosie” za odwagę w poruszeniu tematów, które do tej pory nie zostały w polskim kinie dostrzeżone, a które uważamy za istotne.

Źródło: www.fpff.pl

Jak łatwo zauważyć festiwal ten jest dość nietypowy. A to dlatego, że jury w niektórych kategoriach postanowiło nagrodzić po dwie osoby, czy różne tytuły.

Oglądałam również wczorajszą Galę i jak zwykle mam na jej temat kilka przemyśleń J Nietypowe jest to, że przy wręczaniu nagród wyczytywano tylko zwycięzcę, a nie wszystkich nominowanych. Myślę, że jest to plusem dla tych, którzy przez te kilka dni śledzili cały festiwal i zdążyli obeznać się z tematem. Ceremonię Zamknięcia prowadzili: Magdalena Mielcarz i Tomasz Lis. Niestety kilkakrotnie problemy techniczne spowodowały, że nawet jeśli któryś z gospodarzy wieczoru zszedł z wizji, nadal było słychać to, co mówi za kulisami. Przez co zakłócał wypowiedzi osób znajdujących się na scenie. A jeśli już jesteśmy przy osobach na scenie – stwierdzam, że laureaci odbierający nagrody nie potrafią sklecić kilku prostych słów podziękowań. Zarówno aktorzy, jak i scenarzyści, montażyści etc. powtarzają w kółko: „dziękuję, dziękuję, brak mi słów, dziękuję, wszystkim Wam dziękuję, więc nie będę wymieniać nazwisk, ale chciałbym podziękować pani x, y, z i panu x...., jeszcze raz dziękuję”. Tradycyjnie też lubią pozdrawiać członków rodziny, którzy właśnie tego dnia obchodzą urodziny.

 Tak to w skrócie wyglądało, dziękuję ;)

piątek, 4 maja 2012

Rzeź



Najnowszy, choć już nie taki nowy (premiera  światowa miała miejsce 1.09.2011), film Romana Polańskiego jest adaptacją sztuki teatralnej: Bóg mordu. W związku z tym, oglądając Rzeź, można mieć wrażenie, że reżyser przedstawił aktorów, którzy właśnie grają  w teatrze. Co prawda, akcja rozgrywa się w kilku pomieszczeniach, ale kamera nie wykracza poza granice jednego mieszkania. Ciekawe jest to, że teoretycznie głównymi bohaterami  są dwaj chłopcy, których widzimy na ekranie zaledwie przez kilka sekund – we wstępie.

Film opowiada historię dwóch nowojorskich par: Alana (Christoph Waltz) i Nancy (Kate Winslet) oraz Michaela (John C. Reilly) i Penelope (Jodie Foster). Spotykają się oni w mieszkaniu tych drugich, żeby porozmawiać o bójce, jaką stoczyli ich synowie. Jednak z biegiem akcji ten incydent staje się coraz mniej istotny. Bohaterowie kłócą się ze sobą na przeróżne tematy: sytuacje zawodowe, rodzinne, sposób zachowania, a nawet stosunek do zwierząt. Przy sprzeczkach łączą się w różne grupy: małżeństwo vs małżeństwo, kobiety vs mężczyźni, czy trójka vs jedna osoba. 

Mój bodziec do obejrzenia filmu.
Zdecydowałam się obejrzeć ten film z dwóch bardzo ważnych powodów. Pierwszym był reżyser, a drugim obsada. Polańskiego cenię m.in. za Autora widmo, Pianistę, Frantic. W związku z tym uznałam, że Rzeź również będzie ciekawym, zrealizowanym na światowym poziomie obrazem. Dodatkowo  w obsadzie znalazły się same  gwiazdy Hollywood, co chyba zawsze zachęca widzów. Z całej czwórki tylko John C. Reilly nie jest właścicielem Oscara, choć zdobył nominację w 2003 roku za drugoplanową rolę męską w Chicago. Warto zwrócić uwagę na to, że Polański kolejny raz zaangażował do współpracy członka swojej rodziny. Tym razem nie jest to żona, a syn – Elvis Polański. Chłopiec gra jednego z synów, o których wspomniałam we wstępie. Jako ciekawostkę zdradzę, że Elvis nie pierwszy raz zagrał u swojego ojca. Wcześniej wystąpił w Motylu i skafandrze oraz w Oliverze Twist’cie.

Mimo, że Rzeź zaczęłam oglądać z dużą dawką optymizmu, niestety muszę stwierdzić, że nie dołączę tego filmu do grupy moich ulubionych prac Polańskiego. Film, który jest oznaczony w kategorii dramat/ komedia – w moich oczach nie jest ani jednym, ani drugim. Stwierdziłam też, że sztuki teatralne najefektowniej wyglądają  w teatrze, a kino lepiej zarezerwować dla filmów. 

Z pracą Polańskiego zawsze są związane różne ciekawe historie, dlatego  na zakończenie chciałabym wymienić kilka z nich. J
- Polański przygotowywał Rzeź, gdy był uwięziony w swoim domu w Szwajcarii (2009rok). Zatem konwencja filmu ograniczona do przysłowiowych „czterech ścian” nie była mu obca.
- Film nakręcono bardzo szybko: od 31 stycznia do 14 marca 2011 roku.
- Zdjęcia powstały w Paryżu, a ich autorem jest Paweł Edelman, który bardzo często współpracuje z Polańskim.
- Nagroda: Cezar 2012 za najlepszy scenariusz adaptowany.