Zacząć blogowanie należy od czegoś dobrego. A ten film, nie ukrywam należy do trzech najlepiej przeze mnie ocenionych. Jest to naprawdę ciekawy przypadek. Dlaczego? Przede wszystkim dlatego, ze opowiada przepiękną historię o miłości w sposób inny niż wszystkie filmy. Nie ma typowego scenariusza. Ciekawy przepadek Benjamina naprawdę wciąga od samego początku. Leżąca na łożu śmierci Daisy prosi swoją córkę o przeczytanie pamiętnika Benjamina Buttona. Poznajemy historię człowieka, który w przeciwieństwie do innych ludzi nie starzeje się a młodnieje. Rodzi się staruszkiem, maszkarą, potworem (takim, ze jego własny ojciec chce go zrzucić z mostu) a umiera jako niemowlę. Swoim domem nazywa dom starców, gdzie się wychowuje. W tym miejscu śmierć to nic nadzwyczajnego, po prostu przychodzi i jest to coś bardzo naturalnego. Gdy bohater staje się młodszy (chodź skończone ma dopiero kilkanaście lat) trafia na wojnę. I tam Benjamin poznaje prawdziwe oblicze śmierci. Nagłej, która zabiera nam ludzi bliskich. Jesteśmy z nim podczas pierwszej wizyty w burdelu (gdzie, cóż za paradoks - spotyka swojego ojca), gdy powoli musi on pożegnać się z najbliższymi, podczas poznawania wielu interesujących ludzi o ciekawych życiorysach, a wreszcie gdy korzysta z życia w pełni tego słowa znaczeniu.
Scenariusz jest wielowątkowy, jednak przez całą historię poznajemy relację Benjamina i Daisy. Poznają się gdy oboje mają po kilka lat, jednak Daisy to mała dziewczynka a Benjamin siwiejący, ledwo radzący sobie z chodzeniem starzec. Od razu wyczuwa się miedzy nimi pewną sympatię, zalążek uczucia. Cos co zaczyna się niewinnie a staje się ogromnym uczuciem. Jednak bohaterowie nie docierają się od razu., i to również jest niezwykłe w tej historii. Gdy on zakochuje się w innej kobiecie, ona płacze i tęskni za nim, gdy on przyjeżdża gotów wyznać jej swoje uczucia, ona wiąże się z tancerzem. Nie takie typowe: poznali się, zakochali, mieli problemy, happy end.
Ten film to coś więcej. Zachwyca nie tylko przepiękna Cate Blanchett ( naprawdę przepiękna!) ale również piękna muzyka, charakteryzacja i dbałość o szczegóły. Co do głównego bohatera granego przez Brada Pitta to mimo, że wykonał kawał dobrej roboty to o wiele bardziej podoba mi się jego rola w Bękartach Wojny czy Moneyball. Film mimo swojej długości (trwa ponad dwie godziny) nie nudzi, cała historia wciąga od samego początku. Przedstawia ludzkie życie, mimo, ze od tyłu ale pięknych chwil i tak nie da się zatrzymać a wszyscy i tak idziemy jedną drogą, zmierzamy do tego samego celu jakim jest śmierć. Dlaczego ten film jest inny? Bo przypomina swoistą baśń dla dorosłych, przenosimy się w jakiś magiczny świat, jest to historia o pięknej miłości, przebaczeniu, wyzwaniach, czasie a przede wszystkim o zawiłości życia. Mimo, ze opowieść jest fikcyjna to na pewno bez trudu każdy potrafi przyjąć tok myślenia Benjamina. Film nie jest lekki i przyjemny, to dramat skłaniający do myślenia. Ale dramat tak piękny, iże mam nadzieję, iż zauroczy was tak samo jak i mnie.
I na koniec kilka zapadających w pamięć cytatów z filmu:
Możesz być wściekły jak pies na to jak potoczył się los. Możesz przeklinać, złożyczyć przeznaczeniom, jednak kiedy nadejdzie koniec - musisz po prostu odpuścić.
Your life is defined by its opportunities... even the ones you miss.
Nasze życie definiowane jest przez szanse, nawet te, które opuściliśmy.
Benjamin, we're meant to lose the people we love. How else would we know how important they are to us?
Benjaminie, musimy tracić naszych ukochanych. Jak inaczej możemy wiedzieć, ze byli dla nas ważni?
Some people, were born to sit by a river. Some get struck by lightning. Some have an ear for music. Some are artists. Some swim. Some know buttons. Some know Shakespeare. Some are mothers. And some people, dance.
Niektórzy ludzie urodzili się by siedzieć przy rzece, inny by zostać porażeni przez piorun, niektórzy mają ucho do muzyki, niektórzy sa artystami, inni pływają, jedni znają guziki, inni Szekspira, inne są matkami. A jeszcze inni - tańczą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz