6 NOMINACJI: film, reżyser, aktor pierwszoplanowy, aktorka drugoplanowa, zdjęcia, scenariusz oryginalny |
Na świecie żyje ponad siedem
miliardów ludzi, co ważne siedem miliardów zupełnie różnych ludzi. Jest jednak
coś, co wszystkich łączy, mimo że nie zawsze potrafimy się z tym pogodzić –
każdy z nas się starzeje. Trochę to przygnębiające, że w momencie, gdy czytasz
to zdanie jesteś już o kilka sekund starszy, niż gdy wszedłeś na bloga.
Niektórzy uważają, że ten proces ma też pozytywne strony, bo wraz z upływem lat
stajemy się coraz mądrzejsi i bogatsi o kolejne doświadczenia. Niestety,
kolejnym etapem jest często proces dziwaczenia, dziecinnienia i coraz
trudniejszej walki wieloma problemami zdrowotnymi. „Nebraska” skutecznie
przypomina, że przyszłość jest jedną wielką niewiadomą i, że chociaż teraz
trudno to sobie wyobrazić, to nie zawsze będziemy w stanie w pełni kontrolować
swój umysł oraz swoje ciało.
„Nebraska” to opowieść o
podstarzałym alkoholiku – Woody’m (Bruce Dern - nominacja w kat. aktor pierwszoplanowy), który dowiaduje się, że wygrał
na loterii milion dolarów. Nagrodę może odebrać jedynie w miejscowości
Nebraska, która znajduje się bardzo daleko od jego miejsca zamieszkania. Pomimo krytycznego nastawienia żony (June Squibb - nominacja w kat. aktorka drugoplanowa) oraz synów: Rossa (Bob Odenkirk) i
Davida (Will Forte), Woody uważa, że nagroda na niego czeka, więc trzeba ją
szybko odebrać. W końcu młodszy syn, David,
zgadza się wyruszyć z ojcem w podróż do tytułowej Nebraski, która staje
się okazją do odwiedzenia rodzinnych okolic oraz do konfrontacji z przeszłością.
Do filmu byłam nastawiona raczej
sceptycznie. Temat wydawał mi się ciężki, a dodatkowo czarno-biała forma przywołała
wspomnienia niesmaku po rozczarowaniu „Artystą”. Chociaż kilkanaście pierwszych
minut „Nebraski” sprawiało wrażenie, że nie zostanę fanką tego filmu, to wraz z
upływem kolejnych scen coraz bardziej zatracałam się w tej historii. Jest to
zdecydowanie najspokojniejszy tegoroczny kandydat do Oscara, który toczy się
powolnym rytmem, ale o dziwo wcale nie przynudza, ani nie zachęca do częstego spoglądania
na zegarek. Zaskakuje też to, że w rzeczywistości jest naprawdę smutny, ale jednocześnie
zawiera tak bardzo komiczne sceny, że po prostu nie można się na nich nie
roześmiać.
Oscarowi kandydaci "Nebraski" - Bruce Dern i June Squibb |
„Nebraska” przedstawia obraz
dziwnej, wręcz niespotykanej rodziny. Została ona przedstawiona w trochę
groteskowy sposób, wyolbrzymiając różne wady ludzkich charakterów. Kluczową
postacią jest tutaj żona głównego bohatera. Chyba nie znam (na
szczęście) ani jednej aż tak wrednej i bezpretensjonalnej istoty, która nie ma
pojęcia czym jest taktowność, albo empatia. Ta starsza już kobieta nie stroni
od wulgarnych słów i zachowań (cała scena na cmentarzu), mówi co jej ślina
przyniesie na język i wydaje się, że czerpie z tego niemałą satysfakcję.
Odzwierciedlająca tą postać June Squibb (wcześniej zupełnie nie kojarzyłam jej
nazwiska) doskonale odnalazła się w swojej roli, więc nominacja do Oscara nie jest
żadnym zaskoczeniem. Pomijając żonę – cała rodzina Woody’ego wydaje się jakaś specyficzna,
oschła, ale co najdziwniejsze – wcale nie smutna. Dla nich takie życie jest
czymś naturalnym, a wspólne oglądanie meczu (członkowie rodziny widzą się razem
pierwszy raz po wielu latach) nie dostarcza żadnych nadzwyczajnych emocji, ani
nawet tematów do rozmów.
Entuzjastyczne rodzinne spotkanie po latach |
Film Alexandra Payne’a (nominacja za reżyserię) to smutny
obraz starości. Starzy zachowują się tutaj jak dzieci, jednak gdy u dzieci ich niewiedza, bujna wyobraźnia oraz
wiara w wyimaginowany świat jest przejawem optymizmu, to u ludzi starych takie
zachowania wzbudzają raczej litość, a
nawet poczucie smutku. Uważam, że warto zobaczyć tę słodko-gorzką historię i
cieszę się, że wśród tegorocznych nominowanych filmów widać taką różnorodność
zarówno tematyczną, jak i reżysersko-kreacyjną. Oceniłam 7/10.
Ja również byłem nastawiony sceptycznie, bo nie przepadam za twórczością Payne'a, ale spróbowałem i dałem się wciągnąć. To jeden z moich ulubionych nominowanych w tym roku filmów. Prosta historia w gruncie rzeczy i zrealizowana w bardzo prosty sposób, za to porusza wiele kwestii, od starości, przez relacje w rodzinie, po wpływ przeszłości na teraźniejszość. Wszystko tu jest i nic nie jest ruszone pobieżnie. Słodko-gorzka opowieść z ciepłym, przyjemnym zakończeniem, które dostarcza wiele radości.
OdpowiedzUsuńWłaśnie dlatego się cieszę, że ten film dostał nominację, bo prawdopodobnie bym go ominęła szerokim łukiem :) Jestem ciekawa, czy po Gali doczeka się polskiej premiery, pewnie nagroda w którejś znaczącej kategorii by w tym pomogła.
UsuńPozdrawiam:)
Cieszę się że się podobał, ale:
OdpowiedzUsuńRodzina w "Nebrasce" wcale nie jest tak niespotykaną i dziwną rodziną. W zasadzie to właśnie jest szara i typowa. Przedstawia przecież niekończącą się historię uciekających z domu dzieci. Pokazuje starszych ludzi którzy są pozostawieni sobie. Gdyby nie jeden z synów, który akurat sam stanął na rozstaju życiowej drogi i postanowił pomóc ojcu, to historia skończyłaby się jak milion innych. On by umarł na kanapie, ona rok po nim. Bo jedno nie potrafi żyć bez drugiego :)
Żona Woodiego może nie jest ciepłą i miłą osobą, lecz życzę takiej każdemu starszemu stetryczałemu panu. Lepsza taka pyskata niż cicha, zamknięta w sobie, podająca piwo mężowi. Po drugie zawsze broni rodziny, do końca, jak prawdziwa lwica. Owszem, szarpie, gryzie, nawet pluje. Ale krzywdy nie da zrobić najbliższym (a to całe gadanie o domu starców to wiadomo, musi tak gadać :), przecież tak naprawdę nie przeżyłaby godziny, gdyby nie mogła narzekać na męża :)
Pozdrawiam,
Miałam raczej na myśli szerszy krąg tej rodziny - tzn. spotkanie z braćmi Woody'ego i z ich rodzinami. Bardzo trudno mi sobie wyobrazić taki brak emocji przy spotkaniu po latach. Nawet jeśli się kogoś nie lubi, to zawsze jest o co spytać, jeśli nie ze szczerego zainteresowania, to ze wścibstwa ;)
UsuńBardzo ciekawy pogląd dotyczący żony - może faktycznie niektórzy starsi panowie potrzebują w domu takiej torpedy:D
Pozdrawiam!
zgadzam się Patrykiem - żona Woody'ego mi zaimponowała swoją siłą. przez większość filmu jest zrzędliwa i złośliwa, ale gdy zachodzi taka potrzeba, bez wahania broni swojej rodziny. i to w jakim fantastycznym stylu! tak się cieszyłam, że w końcu ktoś im wygarnął :)
Usuńa rodzinne spotkanie po latach - niby rodzina, ale jeśli nie utrzymuje się kontaktów, to poza genami ludzi już nic łączy, są dla siebie obcy. trudno tu o coś więcej niż życzliwą obojętność.
na koniec - Nebraska to amerykański stan, btw stąd pochodzi Alexander Payne, a celem podróży było miasto Lincoln