niedziela, 26 lutego 2012

And the Oscar goes to...





Zanim opanuje nas Oscarowa gorączka i usłyszymy te słynne już słowa, zanim na czerwonym dywanie rozbłysną gwiazdy wielkiego formatu, w pięknych (mamy nadzieję) sukniach, przedstawiamy Wam naszą listę filmów, które w tym roku powinny dostać złotą statuetkę. A, że obejrzałyśmy wszystkie filmy nominowane do Najlepszego Filmu roku 2012, nie oszczędzimy również słów krytyki (których nie będzie znowu tak dużo:))


1. Służące / The Help

Liczymy, że to właśnie ten film zdobędzie statuetkę za najlepszy film. Myślę, że wielu ludzi do momentu obejrzenia tego filmu nie zdawało sobie sprawy z ciężkiej sytuacji czarnoskórych niań w USA (zwłaszcza w obszarach skrajnie konserwatywnych) w XX wieku. Niesamowite sceny, gdzie biała kobieta numeruje papier toaletowy, aby mieć pewność, że jej ciemnoskóra niania go nie używa lub moment, w którym jedna zostaje zwolniona i wypędzona z domu w samym środku tornada. Największym plusem jest jednak gra kobiet w tym filmie, począwszy od nominowanych do Oscara Violi Davis, Octavi Spencer i Jessici Chastain (była genialna! Jej radośc na wieść, że będzie miała własną nianię to wspaniały wątek komediowy, a serce jakie okazała czarnoskórej kobiecie tworzą razem przepis na świetną rolę). Na uwagę zasługuje też Bryce Dallas Howard, grająca postać negatywną (negatywną...pod koniec filmu jej nienawidziłam!), która u mnie wywołała złość i oburzenie, a chyba o to chodzi, by wzbudzać emocje. Film jest dowodem na to, że mało znane aktorki, (może oprócz Emmy Stone) mogą przyczyniść się do stworzenia doskonałego obrazu, który pozostaje w pamięci na dłużej.
(by Little Black Dress)

2. Hugo i jego wynalazek / Hugo

Bardzo polubiłam ten film. Chociaż jest to typowe kino familijne, to wcale mnie nie irytowało jak Czas wojny (który podobno jest dramatem wojennym). Hugo (Asa Butterfield)to 12 - letni sierota, który dba o prawidłowe działanie zegarów na dworcu kolejowym. Splot wydarzeń sprawia, że jego losy krzyżują się z losami reżysera Georgesa Meliesa. 
Hugo i jego wynalazek jest niełatwym połączeniem filmu i dla dzieci i dla dorosłych, a każdy znajdzie w nim coś dla siebie. Mamy okazję poznać fragment historii kina, przypominamy sobie, że warto wierzyć w realizację marzeń oraz widzimy siłę przyjaźni, która pomaga przetrwać w cierpieniu po utracie rodziny. Czyli: dla każdego coś miłego. 
(by SzutkiPlochi)

3. Artysta / The Artist


W reżyserii Michela Hazanaviciusa, który jest faworytem w tym roku i nie mogę się z tym pogodzić.

Lata 20. XX wieku, czyli jak pamiętamy, w kinie pojawia się dźwięk. Filmowy gwiazdor George Valentin (w tej roli Jean Dujardin - zachwalany i nominowany do Oscara w kategorii najlepszy aktor pierwszoplanowy) boi się, że wraz z zakończeniem ery kina niemego, zakończy się także jego kariera. Mimo to, postanawia pomóc początkującej tancerce Peppy Miller (w tej roli Berenice Bejo – jak widać także zachwalana, a nominowana w kategorii najlepsza aktorka drugoplanowa) w zdobyciu sławy. Właśnie tutaj  kończy się to, co najciekawsze. Później na pierwszy plan wysuwa się wątek płomiennej miłości Geore’a i Peppy, co być może wcale nie było założeniem twórców filmu…. Chociaż wątpię, że nie było.

Dlaczego Artysta jest uważany przez wielu krytyków za arcydzieło ??? Nie mam pojęcia. Stworzenie filmu niemego, którego akcja rozgrywa się wtedy, gdy takie filmy były sprawą oczywistą, nie jest dla mnie żadnym fenomenem. O wiele większą odwagę wykazałby  reżyser, który zechciałby przedstawić w ten sposób historię bohaterów  XXI wieku. Czy to w ogóle możliwe, żeby pokazać współczesne czasy w „trybie milczącym”, czy można je ukazać tak, żeby nie straciły swojej dynamiki, ciągłego ruchu i zamętu?  Zero hałasu: nie słychać silników tysięcy samochodów na ulicach, klaksonów, dzwoniących telefonów i (zgroza!) bohaterzy nie mają okazji by głośno przeklinać. Ciekawe, czy ktoś miałby ochotę taki obraz oglądać i ciekawe, czy komuś by się on spodobał. A ja właśnie taki film, w którym udałoby się to wszystko połączyć, nazwałabym arcydziełem.

 Artyście daję 6/10, czyli w sumie nie jest fatalnie. Muzyka była przyjemna, charakteryzacja świetna, no i  bądź co bądź Dujardin i Miller wykonali niełatwe zadanie grając tylko (a raczej aż) mimiką twarzy i gestami. Polecam obejrzenie efektów ich pracy, po to by się przekonać,  że  Charliego Chaplina i tak nie są w stanie dogonić.
Niestety muszę się zgodzić z Little Black Dress, która stwierdziła, że Artysta z pewnością zgarnie dzisiaj niejedną statuetkę, niestety.

(by SzutkiPlochi) 


4. Moneyball

Sport to rzecz, na której się nie znam wcale. Więc ten wątek filmu zostawię. Na ogromne uznanie zasługuje Brad Pitt. Naprawdę wykreował swoją postać lepiej niż dobrze. Liczę na Oscara w tym roku, chociażby za całokształt jego twórczosci. Wyszedł z roli ciasteczkowego amanta i zabłysnął w Bękartach Wojny, Drzewie Życia czy Ciekawym Przypadku Benjamina Buttona. Pitt zapowiedział, że zrezygnuje z grania na rzecz produkcji, dlatego myślę, że statuetkę dostanie. Nie koniecznie za Moneyball, ale za kilkadziesiąt innych filmów, w których grał, za całokształt.
(by Little Black Dress)

5. Spadkobiercy/ The Descendants

Historia prawnika Matta, który dowiaduje się, że jego pogrążona w śpiączce żona miała romans. W głównej roli obsadzono George'a Clooney'a, który zdecydowanie nie jest moim ulubionym aktorem.Kilka dni przed oglądaniem Spadkobierców widziałam Idy marcowe, w których Clooney (jako gubernator Morris) miał przez całe 101 minut filmu identyczną, apatyczną minę. Całe szczęście, w Spadkobiercach zagrał już o wiele ciekawiej, ale zgadzam się z Little Black Dress, że Oscarowym aktorem jest niepodważalnie Pitt. 
Jednak Spadkobierców oglądałam z zainteresowaniem, dlatego wcale nie uważam, że był to stracony czas. Fabuła, choć na pierwszy rzut oka wydała mi się mało atrakcyjna, w rzeczywistości okazała się całkiem ciekawa. 
(by SzutkiPlochi)


6. Drzewo życia  / The tree of life

Nie mogłam się doczekać tej produkcji. Liczyłam na coś co mnie zachwyci, co będzie widniało na jednym z pierwszych miejsc moich ulubionych filmów, czekałam na rolę Brada Pitta i niestety rozczarowałam się. Drzewo Życia to przede wszystkim film obrazów, owszem, niektóre zapierają dech w piersiach, jednak wydaje mi się, że jest to przyrost formy nad treścią. Cudowne zdjęcia, ulubiony aktor w roli surowego ojca, tragedia, niby wszystko jest, żeby stworzyć film bardzo dobry, jednak mnie on nie ujął.
(by Little Black Dress)

7. Czas wojny/ War Horse

Dramat wojenny, który moim zdaniem powinien być nazywany kinem familijnym. Opowieść o koniu, który jest nazywany „cudownym” i  przeżywa I Wojnę Światową. A przeżywa ją dlatego, bo większość ludzi, którzy go znajdują, zachowuje się tak, jakby koń Joey ich zaczarował. Nie ma znaczenia czy to żołnierz angielski, niemiecki, czy osierocona nastolatka – każdy chce Joey’go ocalić.

Aż trudno uwierzyć, że Czas wojny zdobył sześć nominacji do Oscarów 2012, w tym w kategorii najlepszy film! Fabuła jest banalna i mdła, przez co nie mogę przestać się dziwić, że Spielberg postanowił wyreżyserować to „dzieło”. Całość, która trwa przeszło  140 minut, mogłaby z powodzeniem zostać przedstawiona  w o połowę krótszym czasie. No i oczywiście szczęśliwe zakończenie, czyli wzruszający moment, w którym Joey trafia do swojego pierwszego właściciela – młodego Alberta. Na szczęście scenarzyści oszczędzili nam w tym wypadku wątku miłosnego. A muszę przyznać, że w 134 – tej minucie byłam prawie przekonana, że i to nas nie ominie. Przecież Albert i wspomniana wyżej nastolatka (Emilie) mogliby stworzyć wspaniałą rodzinę. Tym bardziej, że to dziadek owej Emilie przyczynił się do tego, że koń i chłopak znów stworzyli  rozczulający duet.

Jednak trzymam mocno kciuki za Kamińskiego, który ma szansę na statuetkę za zdjęcia. W końcu to Polak i nieważnie jak beznadziejny film by współtworzył, patriotyzm w tym przypadku  będzie odgrywał u mnie dominującą rolę!
(by SzutkiPlochi)


8. O Północy w Paryżu / Midnight at Paris


Obie nie należymy do fanek Woodiego Allena, ale ten film nam się podobał. Ciekawy obraz, nierealny ale zrobiony w sposób bardzo rzeczywisty, edukacyjny bo możemy poznać wiele barwnych, historycznych postaci, bez happy endu.  Świetnie stworzona przez Owena Wilsona postać, film mówiący całą prawdę o trudnych relacjach damsko - męskich. I w dodatku Rachel McAdams jako wiecznie niezadowolona, rozpieszczona, niewierna narzeczona - czego chcieć więcej? Zasłużone brawa dla Allena, tym bardziej, że Paryż - zarówno o północy, jak i w południe - zawsze pięknie wygląda w oku kamery.
(by Little Black Dress & SzutkiPlochi)

9. Strasznie głośno, niesamowicie blisko / Extremely Loud And Incredibly Close


Po pierwsze świetna obsada. Tom Hanks nawet jako poczciwy ojciec jest fantastyczny. Sandra Bullock w roli cierpiącej matki, która nie potrafi porozumieć się z synem, również zagrała bardzo przekonująco. Ale to młody Thomas Horn, który zagrał dziewięcioletniego Oskara, jest głównym bohaterem filmu. Chłopiec wędruje po ulicach Nowego Jorku i szuka zamka pasującego do klucza, który znalazł w szafie ojca zmarłego 11 IX w WTC. Oglądając film po raz kolejny doszłam do wniosku, że tragedii z 2001 roku nie można opowiedzieć jednym zdaniem. To historia, która bezpośrednio dotyczy tysięcy Amerykanów i tylko oni wiedzą jak straszne było to wydarzenie. 

(by SzutkiPlochi)



Odchodząc od tematu NAJLEPSZEGO FILMU 2012:
Mocno trzymamy kciuki za W Ciemności Agnieszki Holland! Nie tylko dlatego, że jest to film polski ale głównie dlatego, że jest to film bardzo dobry. Dla porównania obejrzałam Rozstanie, irański film, największy konkurent naszej polskiej produkcji. I może i jestem młoda i się nie znam, żaden ze mnie krytyk filmowy ale obejrzałam ten film z dwoma osobami i ani mnie, ani im się on nie podobał. Nie rozumiem zachwytu nad tym filmem. Owszem, był dobrze zagrany ale bardzo długi i równie dobrze mógłby on zająć połowę tego czasu. Wiele wątków zostało nie wyjaśnionych. Plus za to, że był to film irański, mogliśmy przenieść się w tamten świat, zobaczyć relacje społeczne, sądownictwo (którego na dobrą sprawę nie ma), w tle widzieliśmy męską dominację ale i tak, według mnie i osób, z którymi film ten oglądałam, była to produkcja średnia. Posunę się nawet do stwierdzenia: gdzie mu do naszego W Ciemności?!
Jak to SzutkiPlochi zauważyła w ostatniej notce Oscary to nie tylko filmy i sukienki ale również łzy wzruszenia i przemowy... no własnie! Agnieszka Holland na dobę przed Oscarami nie wiedziała co powie gdy wygra złotą statuetkę. Twierdzi jednak, że to będzie coś głębszego, niż gdyby Oscara miała otrzymać za film rozrywkowy. Meryl Streep żartowała, że była nominowana tyle razy, że chyba przeczyta wszystkie swoje przygotowane przemowy. Postawmy się w sytuacji otrzymującego Oscara. Statuetka jest w Waszych rękach, przed Wami prawdziwy tłum gości, wiecie, że to co powiecie będzie jutro publikowane przez media z całego świata, targają Wami emocje szczęścia i wzruszenia i o czym mówicie? Na Wasze odpowiedzi czekamy w komentarzach:)
(by Little Black Dress)


Relacja z Oscarów, z minuty na minutę już wieczorem i od 2 w nocy w TVN24. 

Życzymy niezapomnianych wrażeń :D 
Little Black Dress & SzutkiPlochi
Enjoy!

piątek, 24 lutego 2012

84. GORĄCZKA ZŁOTA! :)


26.02.2012 – Rozdanie nagród Akademii Filmowej
Bardzo, bardzo wielkimi krokami zbliża się  najważniejszy wieczór w Hollywood. Już w środę ekipy, które przygotowują Hollywood Boulevard, rozpoczęły rozwijanie czerwonego dywanu. Zadanie nie jest łatwe, ponieważ ma on aż 2300 m kwadratowych ! 


Na tym etapie zdecydowanie nie wygląda to jeszcze efektownie.

Z niecierpliwością czekamy na: And the Oscar goes to… , dlatego my również się przygotowałyśmy do ceremonii i obejrzałyśmy wszystkie filmy nominowane w kategorii NAJLEPSZY FILM. O tym, za kogo najmocniej trzymamy kciuki napiszemy w następnym poście.

Nie ma też  co ukrywać -  liczymy na to, że:
prowadzący - Billy Crystal (weteran!) - znów zabłyśnie dowcipem; zdenerwowanie na twarzach nominowanych będzie bardzo widoczne; łzy w oczach zwycięzców – prawdziwe,  podziękowania - zwięzłe;  a suknie aktorek najpiękniejsze w historii Oscarów. 

czwartek, 23 lutego 2012

Ciekawy przypadek Benjamina Button'a




Zacząć blogowanie należy od czegoś dobrego. A ten film, nie ukrywam należy do trzech najlepiej przeze mnie ocenionych. Jest to naprawdę ciekawy przypadek. Dlaczego? Przede wszystkim dlatego, ze opowiada przepiękną historię o miłości w sposób inny niż wszystkie filmy. Nie ma typowego scenariusza. Ciekawy przepadek Benjamina naprawdę wciąga od samego początku. Leżąca na łożu śmierci Daisy prosi swoją córkę o przeczytanie pamiętnika Benjamina Buttona. Poznajemy historię człowieka, który w przeciwieństwie do innych ludzi nie starzeje się a młodnieje. Rodzi się staruszkiem, maszkarą, potworem (takim, ze jego własny ojciec chce go zrzucić z mostu) a umiera jako niemowlę. Swoim domem nazywa dom starców, gdzie się wychowuje. W tym miejscu śmierć to nic nadzwyczajnego, po prostu przychodzi i jest to coś bardzo naturalnego. Gdy bohater staje się młodszy (chodź skończone ma dopiero kilkanaście lat) trafia na wojnę. I tam Benjamin poznaje prawdziwe oblicze śmierci. Nagłej, która zabiera nam ludzi bliskich. Jesteśmy z nim podczas pierwszej wizyty w burdelu (gdzie, cóż za paradoks - spotyka swojego ojca),  gdy powoli musi on pożegnać się z najbliższymi, podczas poznawania wielu interesujących ludzi o ciekawych życiorysach, a wreszcie gdy korzysta z życia w pełni tego słowa znaczeniu.



Scenariusz jest wielowątkowy, jednak przez całą historię poznajemy relację Benjamina i Daisy. Poznają się gdy oboje mają po kilka lat, jednak Daisy to mała dziewczynka a Benjamin siwiejący, ledwo radzący sobie z chodzeniem starzec. Od razu wyczuwa się miedzy nimi pewną sympatię, zalążek uczucia. Cos co zaczyna się niewinnie a staje się ogromnym uczuciem. Jednak bohaterowie nie docierają się od razu., i to również jest niezwykłe w tej historii. Gdy on zakochuje się w innej kobiecie, ona płacze i tęskni za nim, gdy on przyjeżdża gotów wyznać jej swoje uczucia, ona wiąże się z tancerzem.  Nie takie typowe: poznali się, zakochali, mieli problemy, happy end.



 Ten film to coś więcej. Zachwyca nie tylko przepiękna Cate Blanchett ( naprawdę przepiękna!) ale również piękna muzyka, charakteryzacja i dbałość o szczegóły. Co do głównego bohatera granego przez Brada Pitta to mimo, że wykonał kawał dobrej roboty to o wiele bardziej podoba mi się jego rola w Bękartach Wojny czy Moneyball. Film mimo swojej długości (trwa ponad dwie godziny) nie nudzi, cała historia wciąga od samego początku. Przedstawia ludzkie życie, mimo, ze od tyłu ale pięknych chwil i tak nie da się zatrzymać a wszyscy i tak idziemy jedną drogą, zmierzamy do tego samego celu jakim jest śmierć. Dlaczego ten film jest inny? Bo przypomina swoistą baśń dla dorosłych, przenosimy się w jakiś magiczny świat, jest to historia o pięknej miłości, przebaczeniu, wyzwaniach, czasie a przede wszystkim o zawiłości życia. Mimo, ze opowieść jest fikcyjna to na pewno bez trudu każdy potrafi przyjąć tok myślenia Benjamina. Film nie jest lekki i przyjemny, to dramat skłaniający do myślenia. Ale dramat tak piękny, iże mam nadzieję, iż zauroczy was tak samo jak i mnie.


I na koniec kilka zapadających w pamięć cytatów z filmu:

You can be as mad as a mad dog at the way things went. You could swear, curse the fates, but when it comes to the end, you have to let go. 
Możesz być wściekły jak pies na to jak potoczył się los. Możesz przeklinać, złożyczyć przeznaczeniom, jednak kiedy nadejdzie koniec - musisz po prostu odpuścić.


Your life is defined by its opportunities... even the ones you miss.
Nasze życie definiowane jest przez szanse, nawet te, które opuściliśmy.


Benjamin, we're meant to lose the people we love. How else would we know how important they are to us? 
Benjaminie, musimy tracić naszych ukochanych. Jak inaczej możemy wiedzieć, ze byli dla nas ważni?


 Some people, were born to sit by a river. Some get struck by lightning. Some have an ear for music. Some are artists. Some swim. Some know buttons. Some know Shakespeare. Some are mothers. And some people, dance. 
Niektórzy ludzie urodzili się by siedzieć przy rzece, inny by zostać porażeni przez piorun, niektórzy mają ucho do muzyki, niektórzy sa artystami, inni pływają, jedni znają guziki, inni Szekspira, inne są matkami. A jeszcze inni - tańczą.



wtorek, 21 lutego 2012

"Chwileczkę, chwileczkę. Jeszcze niczego nie słyszałeś!"


A może słyszałeś, ale zapomniałeś, więc...

Choć teraz trudno to sobie wyobrazić, kino nie zawsze było pełne kolorów, dźwięków i efektów specjalnych. Jak wyglądała jego ewolucja? Warto poznać tych kilka istotnych faktów.

Wszystko zaczęło się w 1888 roku, kiedy powstał Roundhay Garden Scene. To film krótkometrażowy, dosłownie, bo trwa około DWÓCH SEKUND. Powstał w Anglii, a wyreżyserował go Louis Le Prince.


Natomiast dopiero siedem lat później odbył się pierwszy w dziejach kinematografii pokaz publiczny filmu. Wydarzenie to, które miało miejsce w Paryżu jest uznawane za narodziny kina. Mowa tutaj o Wyjściu robotników z fabryki Lumière w Lyonie, które jest dziełem braci Lumiere.

Ciekawa historia jest związana z Wjazdem pociągu na stację w Ciotat (1896r.) znów w reżyserii braci Lumiere. Film jest przykładem na to, jak ogromne wrażenie na społeczeństwie wywołały projekcje ruchomych obrazów. Ludzie oglądając ten jednominutowy pokaz, przedstawiający nadjeżdżający pociąg, wystraszyli się, że pojazd ich przejedzie, więc zaczęli uciekać z kina.
 1902- Podróż na Księżyc 


Francuski film niemy, pierwszy w kategorii science - fiction stworzony przez Georges'a Melies'a.  Jego emisja jest uznawana za pierwsze prawdziwe widowisko filmowe. Jednak najpierw właściciele kin się przerazili, ponieważ Podróż na księżyc trwa niewyobrażalnie długo -  14 minut! Mało kto wtedy wierzył, że publiczność jest w stanie obejrzeć taki długi seans, bez żadnej przerwy.

1917 – wprowadzono technikolor, w filmach stosowany przez 30 lat, od roku 1922. Stosowany przede wszystkim w musicalach, np. Mężczyźni wolą blondynki.

1927 - Śpiewak jazzbandu. Pierwsza wersja filmu dźwiękowego. Chociaż tak właściwie był to w przeważającej części film niemy, ale ze znaczącymi wstawkami śpiewanymi. Pierwsze słowa w historii kina wypowiedział Al. Jolson: Wait a minute, wait a minute. You ain’t Heard nothin’ yet! (Chwileczkę, chwileczkę. Jeszcze niczego nie słyszałeś!). Publiczność zareagowała natychmiast i na szczęście tym razem nie zaczęła uciekać z sali, tylko wstała i zaczęła wiwatować.  Obraz został nagrodzony Oscarem, za „pionierski film mówiony”. Nagroda trafiła oczywiście do producentów, czyli braci Warner.

1929 – po raz pierwszy przyznano nagrody Akademii Filmowej, Oscary. 



Wręczono wówczas nagrody za lata 1927 -1928. To właśnie dlatego 26 lutego br. będziemy mieli okazję oglądać tę galę po raz 84., a nie 83.

1937 - ważne wydarzenie dla każdego dziecka, ponieważ wtedy powstał pierwszy  pełnometrażowy film animowany, czyli bajka  Walta Disney'a - Królewna Śnieżka i siedmiu krasnoludków.



1995 – Bajki nabrały zupełnie nowego, innowacyjnego wyrazu. Powstał Toy Story, pierwszy w pełni komputerowo stworzony film.

1996 – hit, czyli płyty DVD zastępują dotychczas królujące kasety VHS. Co ciekawe, pierwszym filmem, który mogliśmy kupić na tym nośniku jest Twister. Choć nie zdobył on licznych nagród od znawców kina, to w historii nie da się go pominąć.

Mój mały Manhattan -  na koniec warto wspomnieć o sukcesie Polaków. Od 2010 roku trwają prace nad pierwszym na świecie pełnometrażowym filmem nagrywanym za pomocą iPhone4. Trzymam kciuki za pomysłodawcę Łukasza Jakubiaka i jestem ciekawa, czy udało mu się zrealizować marzenie, o którym wspomina po trailerze :)