sobota, 24 października 2015

Filmy na 6.Festiwalu Kamera Akcja...

...i nie tylko!


Nie mamy tego w zwyczaju i naprawdę tego nie lubimy.. i rzecz jasna nie ma w tym ani odrobiny naszej winy (NEVER!), ale czasami (sporadycznie, prawie wcale) zdarza nam się spóźnić. 

Pech chciał (a tak naprawdę to cały świat był przeciwko nam) i spóźniłyśmy się akurat na FKA. Właśnie dlatego, a raczej tylko i wyłącznie dlatego, nie mogłyśmy uczestniczyć w piątkowych blokach poświęconych etiudom i animacjom biorącym udział w tegorocznym konkursie. Przeszło nam koło nosa 20 filmów. Piękny plan legł w gruzach już pierwszego dnia pobytu w Łodzi. A tak w ogóle, to ktoś o słabych nerwach mógłby popaść w solidną depresję. 

Ale oczywiście nie my! :) Dwie optymistyczne dusze nigdy się nie nudzą, zawsze mają błyskotliwe pomysły, co w połączeniu z wrodzonym darem do szybkiego podejmowania spontanicznych i trafnych decyzji oraz nabytym darem do czytania sobie w myślach za każdym razem skutkuje czymś pozytywnym. Tak było również podczas 6.Festiwalu Kamera Akcja.



Poniżej kilka zdań o filmach, które obejrzałyśmy dwa tygodnie temu (!!! tak, to skandal, że dopiero teraz pojawia się ten wpis) w Łodzi. Celowo zaznaczyłam, że w Łodzi, a nie tylko na Festiwalu, bo jak pisałam wyżej nogi poniosły nas do różnych miejsc tego filmowego miasta.

Zacznijmy jednak od FKA:



1. Berberian Sound Studio

O tym, jak brytyjski inżynier dźwięku wpada w pogłębiającą się paranoję podczas prac nad efektami do włoskiego horroru (filmweb).

Interesujący pomysł na film - pokazać, jak w filmie przebiega praca nad dźwiękiem. A, że gorsze od nudnej fabuły jest tylko zmarnowanie tej ciekawej, "Berberian..." zasługuje na solidnego kopa w tyłek, bo ekranu kopać szkoda. Irytująco ciapowaty główny bohater, którym miałam ochotę mocno potrząsnąć i delikatnie mu poradzić: "Weź się w garść, ciamajdo!", to tylko jeden z mankamentów. Film był po prostu średni. A dwa tygodnie po seansie moje pierwsze skojarzenie z tym tytułem, to widok zmiażdżonych, najbardziej nieapetycznie potraktowanych owoców i warzyw. Słabo.


2. W piwnicy

Od zeszłej niedzieli wisi na blogu osobna recenzja TUTAJ. Oj, długa i soczysta recenzja. W wykonaniu Moniki. Zgadzam się z nią w 100%. Chcę zapomnieć, że kiedykolwiek widziałam ten film.

3. Love

Moniczka się rozpisała! Recenzja wisi na blogu od dawna. O, TUTAJ.
To dla ILwM tytuł wyjątkowy, bo jeden z nielicznych, przy których się nie zgadzamy w ocenie. Monika go broni, moim zdaniem zasługuje na jedno słowo: zły.

Najbardziej, ale to NAJBARDZIEJ, drażniło mnie drewniane aktorstwo. Przykład? Jeśli masz odmienne zdanie od rozmówcy, to nie używaj sensownych argumentów i nie miej wymalowanych na twarzy żadnych emocji, po prostu krzycz ile sił w płucach: "you're a piece of shit!". 500 x w ciągu jednej "rozmowy". I trzaśnij drzwiami.
Aha, i jeszcze to niekończące się zakończenie. Trwało chyba 1/3 filmu.
A teraz fenomen: poszłam na to do kina dwa razy. Czasami naprawdę sama siebie nie ogarniam.


4. VHS HELL - The Stuff

Muszę przyznać, że był to jeden z najoryginalniejszych pokazów, w których uczestniczyłam. Film filmem, ale cała zabawa polegała na tym, że razem z nami na sali siedział lektor. Na poczekaniu tłumaczył, albo przekręcał dialogi oraz komentował fabułę.
Z tego co pamiętam "The stuff" jest o jakimś kosmicznym jogurcie....? serio?!

Oglądanie filmów między 00:00 a 1:30 jest jednak trochę męczące, zwłaszcza po długim dniu pełnym atrakcji ;) ale, że słyszałam żywego lektora, to jestem pewna :D

5. Miłość od pierwszego ugryzienia

Lekkie, typowo niedzielne kino, idealne na nasze zakończenie festiwalowego weekendu.
Historia miłosna nastolatków, z wojskiem w tle. Coś w stylu: patrz się na ekran - nie myśl za dużo - zapomnij.
Tamtego dnia wydawał się całkiem niezły, dzisiaj już niewiele z niego pamiętam. Poza tym, że UWAGA SPOJLER główna bohaterka miała w moim mniemaniu okazać się lesbijką, a się nią nie okazała O.o


6. Intruz

Film, którego nie było. Tzn. nie było nam dane zobaczyć.

Szkoda bardzo, bo właśnie ten tytuł zaznaczyłam sobie na czerwono na liście "Do obejrzenia na FKA".
Szkoda jeszcze bardziej, bo przyczyna nieobejrzenia, to brak miejsca na sali.
Szkoda jeszcze bardziej od bardziej, bo nadal nie wybrałam się na niego do kina :/

Chciałam się wyżalić.

Ponadto, Łódź:

Jak pisałam we wstępie, w piątek musiałyśmy zaplanować sobie dzień inaczej, niż pierwotnie zamierzałyśmy. A, że od kilku tygodni w Łodzi działa najnowocześniejszy Helios w Polsce, nogi praktycznie same nas do niego poniosły (jest piękny, cudowny, rewelacyjny!).  Poza tym, repertuar kin kusił ciekawymi premierami, więc...

1. The Walk - Sięgając chmur

Historia francuskiego artysty Philippe'a Petita (Joseph Gordon-Levitt), który w 1974 roku przeszedł po linie między wieżami World Trade Center (filmweb).



Spodziewałyśmy się dobrego, ciężkiego, patetycznego dramatu biograficznego, a dostałyśmy solidną dawkę optymizmu z wieloma komediowymi momentami i to było jeszcze lepsze!
Monika przyznała później, że miała pewne wątpliwości co do tego, jak można w ciekawy sposób pokazać w 2-godzinnym filmie jeden spacer po linie. Uwierzcie, że można. Zarówno przygotowania Philippe'a, jak i sam spacer sprawiły, że ciężko było oderwać oczy od ekranu.
Zniosłam nawet Gordona-Levitta, na którego jestem lekko uczulona. 


2. Legend

Sobotni festiwalowy przerywnik i seans "Legend", już nawet nie wiem, w którym łódzkim kinie :)



Lata 50. i 60. Londyńscy gangsterzy - bliźniacy, Ronald oraz Reginald Kray, terroryzują miasto (filmweb).

Jak na kino gangsterskie, szału nie ma, taki trochę o wszystkim i o niczym.
Za to podwójna rola Toma Hardy'ego (grał bliźniaków), to mistrzostwo świata! Choćby wyłącznie dla niego ten film naprawdę warto było obejrzeć.

Podsumowując: intensywny miałyśmy weekend, filmowo i okołofilmowo również, bo FKA to nie tylko kino, to przede wszystkim ludzie, których tam spotykamy :)


9 komentarzy:

  1. Jako Wasz stalker nie będący stalkerem napiszę: pierwszy! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. A myślałam, że to ja będę pierwsza :(
    Ale postanowiłam przeczytać tekst zanim napiszę komentarz :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja przeczytałem :D Wpis od 18.55, ale zagadałem Agatę i na fejsa późno wrzuciła :D

      Usuń
    2. Madzia! AAAWWWWWW :D
      Chociaż Michał twierdzi, że przeczytał przed komentarzem, ale... co to za czytanie w 3 sekundy? ;)

      Usuń
    3. Michał - ale ja przeczytałam ze zrozumieniem :P

      Usuń
    4. Aaaa, to trza ze zrozumieniem? ;/ Nie było tego w "stalkerowej umowie" ;/

      Usuń