czwartek, 29 października 2015

Marsjanin / The Martian

MARSJANIN - HISTORIA PRAWDZIWA


A może lepiej, gdyby tego posta zatytułować:
"Marsjanin - ILwM kontra reszta świata"
???

Tak, czy siak - nie jest to typowa recenzja. W tekście pojawiają się fragmenty, które przez niektórych mogą być uznane za spojlery. Ciężko mi to stwierdzić, ale za to wiem na pewno, że wpis polecam przede wszystkim osobom mającym seans "Marsjanina" już za sobą.


Z każdego zakamarka internetu i od wszystkich znajomych docierały do nas słuchy, że nowy film Ridley'a Scotta jest rewelacyjny, bardzo dobry, ewentualnie dobry. Mimo, iż od premiery minęło już kilka tygodni, to gdy wreszcie zdecydowałyśmy się obejrzeć to cudo, nie było żadnych problemów z dostępnością terminów i godzin seansów, zarówno w wersji 2d, jak i 3d. Poszłyśmy więc do kina nieźle nakręcone i nastawione na genialne przeżycia. Niestety, tym razem, a w dodatku znowu razem, stwierdziłyśmy całkowicie po hipstersku, że ten film to lekki badziew. 

Zapewne wiecie o co tutaj chodzi, po prostu: akcja dzieje się w kosmosie, w którym pewien mężczyzna (Matt Damon jako Mark Watney) zostaje uwięziony/porzucony na kilka lat, więc stara się jakoś przetrwać.

Jak stwierdził nasz znajomy ekonomista, "Marsjanin" jest w 90% kosmiczny. Z kolei z moich własnych obliczeń wynika, że film jest w 91% komiczny. I właśnie to zirytowało mnie najbardziej.: komizm większy nawet od kosmosu.

W związku z komizmem przedstawiam Wam opis fabuły by ja:

Film o eksperymentalnym programie amerykańskich naukowców, którzy spiskując z Chińczykami chcą raz, a porządnie udowodnić słuszność tezy: "MacGyver jest lepszy od Chucka Norrisa". Właśnie dlatego robią MacGyverowi psikusa i zostawiają go samego na Marsie. Dzięki temu cały świat oczami Wielkiego Brata śledzi I edycję show pt. "Mały majsterkowicz szuka wody, tam gdzie jej nie ma". 
Marsjanin, aby przeżyć, ma do wykorzystania 3 koła ratunkowe:
1. Ekipę Sherlocka Holmesa w umownej spódnicy. Umownej, bo niestety trzeba przyznać, że kombinezon kosmonauty, to kombinezon kosmonauty. Niezależnie, czy jest przeznaczony dla kobiety, czy dla mężczyzny. 
W każdym razie, ekipa Sherlocka Holmesa, to zdeterminowana grupa prawdziwych przyjaciół, która potrafi wywęszyć spisek i przeprowadzić bunt na pokładzie (w imię wyższych wartości) nawet dryfując gdzieś w kosmicznych przestworzach. 
2. Ciężkie działa - czego dusza zapragnie! Do wyboru np.: dźwig, koparka, sprzęt komputerowy, ketchup.
3.Ludzkie fekalia i sadzonki ziemniaków.

MacGyver wykorzystuje, ale roztropnie je dawkując, wszystkie koła ratunkowe i rozpoczyna walkę z wiatrakami. Znaczy się z solami.

CIEKAWOSTKA: Twórcy filmu rozpoczęli właśnie prace nad sequelem "Marsjanina". "Plutonianin", bo to o nim mowa, trafi do kin na początku listopada br. Główny bohater, Chuck Norris, pokaże, że gardzi wszystkimi kołami ratunkowymi wszechświata i wybiciem przez kopnięcie z półobrotu teleportuje się w 30 sekund na Ziemię. Potwierdzone info.

"MARSJANIN" off the record:
- MacGyver (przypomnijmy: Matt Damon) jest genetyczną krzyżówką Składowskiej-Curie i Einsteina.
- W ekipie Sherlocka Holmesa kwitnie romans. Nie zauważyliście? To nic! Na końcu filmu, ni stąd ni zowąd, pojawi się dziecko. Nutka romantyzmu przecież zawsze jest mile widziana.

Ok, a teraz tak troszkę na poważniej. Dlaczego "Marsjanin" rozczarował? Z kilku powodów:
- To, że film trwa miliard godzin wcale nie przełożyło się na to, że odczułam, jak długo główny bohater musiał zmagać się w kosmosie z samotnością. Wręcz przeciwnie, historia wygląda tak, jakby facet posiedział na Marsie może z miesiąc. 
- Muzyka! A konkretniej muzyka filmowa: denna, dołująca, momentami nieadekwatna do sytuacji, a momentami przesadzona. "Hot Stuff" i "Waterloo" spoko :P
- Zdjęcia nie urywają żadnej części ciała. Oczywiście są estetyczne, dopracowane itp., ale totalnie nie wnoszą nic nowego do kinematografii, brak efektu: "WOW, JAK ONI TO ZROBILI?".
- Jeff Daniels - po prostu <rzygi>
- Ultraszybkie działanie Marka Watney'a (bo tak nazywa się postać grana przez Matta Damona): pomysł - realizacja - sukces.

Oczywiście było też kilka rzeczy, zasługujących na pochwałę :)
-Kilka momentów, w których Watney musi się zmagać z komplikacjami i przeciwnościami. Wreszcie czuć jakieś emocje i wreszcie jest okazja do tego, by dopingować bohaterowi.
- Matt Damon
- Więcej nie pamiętam.


Podsumowując: jeśli szukacie rekomendacji i zachęty do obejrzenia "Marsjanina", u nas ich nie znajdziecie.


A trzeba było jednak siedzieć w domu...


5 komentarzy:

  1. Autor książki 'Marsjanin' zebrał masę pochwał za odtworzenie realiów misji kosmicznej. Dla mnie ta cała masa sprzętu i kombinowanie, jak dzięki niemu przeżyć, było bardzo fascynujące i po prostu edukacyjne. Zamiast skojarzyć mi się z McGayverem to zaimponowały mi zdolności ludzkiego umysłu. Owszem, samo zakończenie, gdzie twórcy zupełnie odeszli od książki, było idiotyczne, jednak będę bronić 'Marsjanina, bo to świetne zrealizowane kino rozrywkowe, które pokazuje, że nauka jest fajna :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I prawdopodobnie właśnie taki był zamiar twórców - dostarczyć widzom rozrywki a nie powodu do irytacji :) Dlatego zazdroszczę, że na mnie to nie podziałało ;)

      Usuń
  2. No tak się złożyło, że to był jeden z moich wielkich filmowych planów na ten rok, po tym jak zachwyciłem się książką, a jednak w wyniku różnych sytuacji nie mogłem go obejrzeć. A zewsząd cudowne opinie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zewsząd, tylko nie u nas ;) ale chyba jeszcze pojedyncze seanse można znaleźć w kinie, więc jeśli się sprężysz, to zdążysz ;)

      Usuń
  3. No weź, jak można nie zachwycać się kolesiem hodującym ziemniaki na Marsie, toż to przekozackie było. I to było właśnie super, że typ się nie załamał tylko na luzie przeszedł przez piekło.

    OdpowiedzUsuń