niedziela, 1 listopada 2015

11 Minut

Czy w filmie o Chopinie potrzebny jest dubstep? Czy jadąc rowerem chcesz by ktoś w szprychy wkładał Ci kij? Czy w domowym ogródku niezbędny jest trujący bluszcz? Czy, gdy boli Cię noga potrzebny jest lekarz-szaleniec, który Ci ją odetnie? Czy komukolwiek potrzebny jest wrzód żołądka?A czy Polsce potrzebne jest 11 Minut? Zwłaszcza w pościgu po Oscara? Zwłaszcza po Idzie


Gdybym miała ten film opisać jednym słowem i miałabym być łagodna napisałabym: kupa.

Po seansie Obcego Nieba, z którego podążyliśmy na 11 Minut oczekiwałam czegoś lepszego. Nie było to specjalnie trudne, gdyż uznaliśmy poprzedni seans za zło (Grochowska dostała Orła?! ŻART!), wiec czemu miało by być gorzej? Nasz wrodzony optymizm został wystawiony na najgorszą z możliwych prób. 

Nie chcę wyjść na ignorantkę, ale niespecjalnie śledzę postępy twórczości Jurka Skolimowskiego. Widziałam jego Essentail Killing, więc sama nie wiem czemu nastawiałam się na cokolwiek. Jednak chodzą słuchy, że facet ma talent. Moim zdaniem jednak - on ma po prostu mocne prochy. 

Przez pierwszą połowę 11 Minut zastanawiałam się, czy to jest jakaś chora polska odpowiedź na Oszukać Przeznaczenie? Czy śledzenie losów kilkorga zupełnie nijakich bohaterów z perspektywy widzenia np. psa ma większy sens? Ogromna bańka mydlana w zwolnionym tempie, szpiegowska wersja Mecwaldowskiego a'la agenci z Yyyreek Kosmiczna Nominacja - to tylko niektóre z kadrów, jakie miał czelność wyświetlić publicznie Skolimowski. BEZNADZIEJNIE GŁUPIE DIALOGI. Nienawidzę, no wprost nienawidzę nienaturalności w wypowiadaniu się bohaterów w wielu polskich filmach.

Ale w drugiej części tej nazwijmy to porażki robi się jeszcze ''lepiej''. Zaczyna się wydawać, że produkcja jest polską odpowiedzią na Dzień Niepodległości. Miałam ochotę wyjść, a rzadko tak bywa. Miałam ochotę płakać nad debilizmem scenariusza. I zapewniam Was, gdyby ktokolwiek (czytaj twórcy) chcieli tego filmu bronić. Na samym końcu śmiali się wszyscy, nie dlatego, że takie było założenie, tylko dlatego, że zapłaciliśmy za zamkniecie w pomieszczeniu bez zapalarki i benzyny, którymi można by podpalić ekran. A ja dowiedziałam się, jak czują się osoby torturowane.

Co za bzdura? Co za kretynizm? Czy my zgłaszamy ten film do Oscara dla tzw. beki? Czy jest jakieś inne 11 Minut i to ja jestem w błędzie? 

Pomysł na film idiotyczny. Scenariusz ma w sobie więcej dziur niż Wielki Kanion i księżyc razem wzięte. Niektóre wątki są w ogóle niedokończone. Dialogi są tak wynaturzone, jak gdyby pisał je ktoś, kto od 20 lat żyje w polskiej piwnicy bez okien i kontaktu ze światem. I ćpa ostro. Postacie nie różnią się od siebie niczym. Poziom nonsensu przypomina chwilami jak ten pokazany w Kaw Wawa. A już największym grzechem i splunięciem w twarz widza jest nachalna reklama tego wytworu jako ''psychologicznego thrillera''. Jak ktoś ma inteligencję ameby to może faktycznie. Powinno się wziąć każdego po kolei, kto brał w tym udział i lać kijem!

Zdjęcia są ok. Tyle.

Paulina Chapko tak drewniana, jak się tylko da. Jak gdyby nadmuchali lalkę i kazali jej ''grać''. Richard Dormer zatrudniony tylko po to, by można by zaświecić jakimś zagranicznym naziemnym na plakacie. A to jest świństwo!

Za ten film powinno się PRZEPRASZAĆ! Warszawę, Polskę, naród, widzów, aktorów, psa (którego siłą zaciągnięto na plan), nawet muchę, która latała nam nad głową podczas wizyty w kinie. Każdego w promieniu kilometra, kto tylko przejdzie obok miejsca, gdzie TO jest wyświetlane! 

Jestem wściekła!

2/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz