niedziela, 18 października 2015

Im Keller / W Piwnicy



Piwnica - mnie osobiście kojarzy się z dawnym mieszkaniem w bloku i z kompotem mojej babci, ale jak się okazuje, kilka śliwek w słoiku to nic w porównaniu do tego, co chowają w tym miejscu Austriacy.

Film wyświetlony podczas drugiego dnia naszego pobytu na FKA. Jest to o tyle istotny fakt, że biorąc pod uwagę dzień pierwszy i nasze dłuuuugie blogerskie dyskusje do późna, na seansie W Piwnicy czułam się przyśpiona. Zapowiadało się bardzo niewinnie, statecznie, troszkę melancholijnie, nudno. Raz pokazano nam starszego Pana, który gra koncert jedngo instrumentu, za chwilę kobietę, która przez bardzo creepy wyglądające lalki leczy swój instynkt macierzyński. Myślałam, że odpłynę w głęboki sen...

Żadne filmy pornograficzne świata nie miały przygotować widza na to, co zobaczymy za chwilę. Nie wiem, jak fachowo się to nazywa, ale patrzyliśmy na 50 Twarzy Austriackiej Dominy, czyli małżeńskie zabawy sado-maso (libido nie odzyskałam do dziś). Nie będę Wam skracać poszczególnych scen, powiem tylko, że boję się, że moim ostatnim obrazem przed śmiercią mogą być sceny z tego filmu. Widownia wydawała z siebie zdecydowane okrzyki ''Nie, nie! On chyba tego nie zrobi!?'' ''Fuuuuuuuuu!'' ''Co to jest za film?!''. To było najbardziej emocjonujący film na FKA, pewnie dla większości.

W naturze niektórych twórców filmowych jest pozostawienie poseansowego mindfaka i tutaj plan zostal zrealizowany, mission complited.

Ten film był zły. Jego jedynym argumentem za była rzeczywista ostra dyskusja poseansowa. Oraz Seidlowska próba psychoanalizy narodu w ich ciasnych piwniczkach, z obciachowymi firankami i nieodmalowanym zardzewiałym kaloryferem. Pokazanie skrajności. Jednakże poza szeroko rozumianą kontrowersją pod postacią wibratorów analnych, czy mini-nazistowskiego muzeum wiele tam nie zobaczymy. Co prawda należy oddać królowi co królewskie, że pokazane "przypadki'' są takimi, które rzeczywiście mają coś do pokazania (chwilami aż za dużo). Dla mnie jednak w filmie chodzi o coś więcej. O pewną magię, uniesienie. Tutaj seans był z tego całkowicie obdarty. Widzieliśmy na ekranie rzeczywistość przez duże ''R''. Doskonale wiemy, że każdy nosi swoją maskę, ma własne tajemnice bla bla bla wyszły z tego takie trochę odgrzewane kotlety. A pomysł ''W takim razie pokaże S&M żeby było ciekawie'' powoduje, że mam ochotę spytać: Serio?!  Wygrywa więc ten, kto ma mocniejszą historię? Dobrze, że w takim razie w castingu nie brały udziału drzewa, bo kto wie, co mogłoby z tego wyniknąć.

Brzydki obraz, trochę niepotrzebny, lepiej gdyby został w piwnicy. Na pewno nie wrócę do tych lochów nigdy. Analiza narodu? O rety, to współczuję. Gdyby bazować na tym co zobaczyłam - Austria to kraj facetów, którzy płacą za seks z bardzo brzydkimi kobietami, panuje ogólny kompleks męskości, wszyscy mieszkańcy bloków mają małe piwnice, Home&You jest daleko w planach, a cały kraj jest głęboko w d.... (dosłownie... o nie, mam już dość, check out).

4/10

2 komentarze:

  1. Jak słyszę "piwnica" i "Austriacy" to za każdym razem przychodzi mi na myśl Josef Fritzl. Widzę ze coś jest na rzeczy.

    OdpowiedzUsuń