środa, 12 grudnia 2012

Uprowadzona 2 / Taken 2

To oczywiste, że tradycyjne kino sensacyjne jest zazwyczaj w 100% zapełnione dynamiczną akcją, pościgami, strzelaniną, wybuchającymi samochodami, walkami  wręcz itp. itd. Niestety filmy typu „zabili go i uciekł” mnie częściej denerwują, niż zachwycają. Co prawda w Uprowadzonej 2 można by stwierdzić, że główny bohater nie uciekał pośmiertnie, ale to  tylko dlatego, że on sam (jeden przeciwko całemu gangsterskiemu światu) potrafił pozabijać wszystkich dookoła.



Film jest kontynuacją Uprowadzonej z 2008 roku. Tamta część spodobała mi się tak bardzo, że widziałam ją już kilka razy. Liam Neeson, jako niezwyciężony Bryan Mills, nawet mnie nie denerwował,  bo cały scenariusz był  zaskakująco interesujący. Kiedy szłam do kina na Uprowadzoną 2 spodziewałam się, że trudno będzie dorównać poziomem jedynce. Niestety się nie pomyliłam, a co gorsze przyszło mi do głowy jedno, nieciekawe podsumowanie: odgrzewane kotlety.

Obie części różnią się w zasadzie tylko tym, że zostały odwrócone role głównych bohaterów. Wcześniej to były agent CIA – Mills (Neeson) ratował swoją porwaną córkę, a teraz to ona będzie pomagać  rodzicom. Po wcześniejszych zawirowaniach miłosnych Mills i jego była żona Lenore (Famke Janssen), a obecna… chyba  przyjaciółka? jadą ze swoją córką Kim (Maggie Grace) na wakacje do Stambułu. Tutaj akcja się zagęszcza, bo byłe/aktualne małżeństwo zostaje uprowadzone przez ojca pewnego bałkańskiego porywacza, którego Mills zabił w pierwszej części.

Liam Neeson jako Bryan Mills

Famke Janssen - jako ex żona / aktualna przyjaciółka filmowego Millsa

Maggie Grace - jako sprytna i zdolna córka - Kim 

Niby fabuła została przedstawiona zgodnie z założeniami kina sensacyjnego, ale mimo wszystko to podobieństwo obu filmów jest tak rażące, że aż nudne. Znów widzimy niezwykle sprytnego, odważnego, silnego, sprawnego i w ogóle naj naj naj – byłego agenta, który jest gotowy zrobić wszystko dla swojej rodziny. Znów widzimy detektywistyczne gadżety i sztuczki, które jak się okazuje, są w rzeczywistości tak banalnie proste, że potrafi je wykorzystać nawet niedoświadczona nastolatka (czyli Kim). Znów też widzimy pościgi, strzelaniny i walkę z czasem. A na deser twórcy znowu zaserwowali nam zupełnie tandetne zakończenie, które jest tak przewidywalne, że nawet spojlery nie są tutaj potrzebne. Zapewne sami się domyślacie, jak ta historia się kończy. 

Zazwyczaj staram się też wymienić choć kilka rzeczy, które mi się podobały w filmie. Zastanawiam się właśnie co by akurat tutaj napisać i wymyśliłam na razie jedno: ładnie się prezentował Stambuł i chętnie bym go zwiedziła.


Jeśli ktoś się znudzi fabułą, to będzie mógł chociaż popodziwiać piękny Stambuł.

Wątpię jednak, żeby reżyser (Olivier Megaton) realizując ten film, chciał przede wszystkim zachęcić widzów do wycieczki do najludniejszego miasta Turcji. W sumie, nie wiem co chciał nam pokazać, bo nie pokazał niczego innego, niż to co już nam zaprezentował reżyser Uprowadzonej w 2008 roku (Pierre Morel). 



2 komentarze:

  1. Uprowadzona uprowadzoną czekam na recenzje "Miłości" :D a w filmie mógłby wystąpić tylko Mills przeciwko całemu gangsterskiemu światu. cała reszta aktorów była zbędna :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha ha masz rację :)
      Co do "Miłości" to w głowie mam cały czas scenę z gołębiem i muszę to jeszcze przetrawić, bo inaczej nie napiszę o niczym innym :P

      Usuń