sobota, 22 grudnia 2012

To właśnie miłość / Love Actually


POJUTRZE WIGILIA!

ACTUALLY I LOVE LOVE ACTUALLY

Wczorajszy, niedoszły koniec świata trochę odwrócił naszą uwagę od świąt, ale tylko trochę! Dzisiaj wracamy z filmowym odliczaniem i nie da się nie zauważyć, że jest to już zdecydowanie final countdown. Dlatego dzisiaj specjalnie dla Was – film idealny, bez którego nie wyobrażam sobie żadnego Bożego Narodzenia. Przed tegoroczną Gwiazdką obejrzałam go już dwa razy, a niewykluczone, że niedługo zobaczę go po raz trzeci (np. jeśli w wigilię o 20.00 trafię na TVN).


Kilka pozornie ze sobą niepowiązanych miłosnych perypetii powoduje, że przez przeszło dwie godziny możemy aktywnie kibicować rozmaitym bohaterom filmu. Różnorodność pokoleń, wykonywanych zawodów, obyczajów kulturowych, życiowych priorytetów i wielu innych czynników sprawia, że To właśnie miłość  zdobywa w moich oczach najwyższą (a właściwie najniższą) notę w strasznie dla mnie ważnym kryterium. 
Poziom nudy = totalne zero. 


Jestem pewna, że każdy kto widział ten film (a wierzę, że jest nas wielu) ma swoich ulubionych bohaterów, na których widok od razu wzmacnia się jego czujność. Nie ukrywam, że identycznie jest ze mną. Dlatego bez wahania mogę stwierdzić, że moją ulubioną postać zagrał Hugh Grant, który jest tutaj premierem Anglii. Nic więc dziwnego, że do najlepszych  scen z filmu zaliczam właśnie te z jego udziałem. Jak zawsze chciałam wybrać tylko jeden ulubiony moment, ale niestety tym razem mi się to nie udało: pierwszym jest taniec  Granta, a drugi to ten,  w którym grany przez niego premier puka do drzwi mieszkańców „tej gorszej części Londynu” – by znaleźć Natalię (Martine McCutcheon).

Hugh Grant (w roli premiera) i Mrtine McCutcheon (jako Natalie)
Siłą filmu oczywiście nie jest wyłącznie świąteczny klimat i brak nudy. To wszystko zagwarantowała nam potężna grupa niezaprzeczalnych filmowych gwiazd. Oprócz Hugh Granta zagrali także m.in.: Keira Knightley, Colin Firth, Liam Neeson, Emma Thompson, a lista tych słynnych nazwisk jest zdecydowanie dłuższa. Tutaj znów trzeba podkreślić istotną rolę takiego właśnie scenariusza, dzięki któremu każda z wymienionych osób mogła zagrać jedną z głównych ról. Przecież nie da się ukryć, że im dana osoba ma większą sławę i bogatszy aktorski dorobek – tym trudniej jest jej zagrać jakąś drugo- czy trzecioplanową rolę. W To właśnie miłość tego problemu nie ma. Pierwszoplanowych ról jest tak dużo, że większość aktorów mogła poczuć, że odgrywa naprawdę znaczącą rolę.

Jedna z najbardziej wzruszających scen ( wyst. Keira Knightley i Andrew Lincoln)
Czy  jest jakiś minus tego filmu? Dla mnie tylko i wyłącznie taki, że mogę go oglądać jedynie w tym bożonarodzeniowym okresie. Może ktoś potrafiłby się nim cieszyć  w jakiś czerwcowy upalny wieczór, ale dla mnie to jest czymś tak abstrakcyjnym i nie do pojęcia,  jak wczorajsza niedoszła apokalipsa.



6 komentarzy:

  1. A ja jeszcze nie oglądałem tego filmu nigdy, choć zewsząd słyszę jak najbardziej pozytywne o nim opinie. Nie mogę więc już dłużej sobie odpuszczać tego dzieła, tym bardziej, że pojawi się okazja idealna, żeby zobaczyć go w tv.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dalsze opieranie się temu filmowi jest bezsensu! Miłego seansu, gwarantujemy, że nie pożałujesz!:)

      Usuń
  2. Scena z Keira Knightley i Andrew Lincolnem od kilku lat doprowadza mnie do babskiego wycia. Film genialny, obsada pierwsza klasa. Będę to puszczać dzieciom, razem z Kevinem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Drogi Anonimowy, nie jesteś sam. Nie ważne ile razy obejrzałabym ten film, w jak doskonałym nastroju bym nie była - ta scena to istny wyciskacz łez!

      Usuń
  3. ja oglądam ten film co roku w okresie bożonarodzeniowym, to już prawie tradycja. Oglądam bardzo dużo filmów, ale ten jest dla mnie ulubionym filmem o miłości. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam podobnie - dla mnie to pozycja obowiązkowa w każde święta :) ale tylko wtedy, żeby za bardzo mi nie "spowszechniał" :)
      Pozdrawiam :)

      Usuń