czwartek, 30 marca 2017

Azyl / The Zookeeper's Wife


Warszawa, wojna i Amerykanie za kamerą – ten trzeci element sprawił, że ciekawość wygrała z przemęczeniem tematem i obejrzałam kolejny film, którego akcja dzieje się na przełomie lat ’30 i ‘40 minionego wieku.



Fabuła (za Filmwebem): Opiekunowie warszawskiego zoo, państwo Żabińscy, próbują ocalić setki ludzi i zwierząt podczas niemieckiej okupacji. 

Pominę dzisiaj zupełnie wszystkie walory techniczne oraz aktorskie filmu. Nie, żebym zawsze jakoś przesadnie specjalnie się na nich skupiała, skoro i tak zawsze patrzę na nie totalnie amatorskim okiem. 
ALE dzisiaj tylko i wyłącznie fabuła.

Historia naszego kraju jest przerażająca, to nie ulega wątpliwości. A II wojna światowa przoduje, jeśli chodzi o historyczne zamiłowanie naszych filmowców. No właśnie, naszych... a co z zagranicznymi filmo-rzemieślnikami? 
Twórcy filmu nie udźwignęli powagi tematu? Ogromu zła, bólu i cierpienia?  Nie znają i nie rozumieją, co zaszło kilkadziesiąt lat temu w naszym kraju? A może po prostu chcieli w delikatny sposób przedstawić zarys dziejów, by dać młodym widzom jedną z pierwszych, więc lajtowych lekcji historii? Mam nadzieję, i mocno mi się wydaje, że tak właśnie jest. Tzn. jest tak, jak w ostatnim pytaniu.

I niech tych kilka pytań retorycznych wystarczy dziś za moją opinię. 

Dodam tylko, że jest to film, o którym na pewno szybko zapomnę i nigdy w życiu nie przyjdzie mi do głowy myśl, by raz jeszcze go obejrzeć. Do jednokrotnego użytku – ok, niech będzie.

5,5/10


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz