środa, 12 lipca 2017

Okja

Po pierwszych scenach - bardzo klimatycznych, a wręcz baśniowych - miałam wrażenie, że obejrzę rasowego przedstawiciela kina familijnego. Jednak, im dalej w las... a właściwie odwrotnie, bo im dalej od lasu, tym atmosfera staje się coraz bardziej gęsta, a temat poważnieje z minuty na minutę.



W najnowszym filmie Joon-ho Bonga poruszonych zostaje sporo aktualnych, istotnych i drażliwych kwestii. I tak, obserwujemy tutaj m.in. głupiejące społeczeństwo, któremu można wszystko podsunąć pod nos, jako rozrywkę - ważne, żeby było kolorowo, głośno, z fetą i na szeroką skalę. Mamy rosnący problem głodu, który o ironio wcale się nie zmniejsza, mimo że wielu z nas jest mistrzami w marnowaniu jedzenia. Śledzimy też mocny, zero-jedynkowy apel miłośników zwierząt z niesamowicie łopatologicznym zobrazowaniem ich ideologii. A przez cały seans nie zapominamy, co jest tematem przewodnim i obserwujemy bohaterów, których łączy bezgraniczna, najważniejszej na świecie przyjaźń. Piękne to i uniwersalne zarazem.

Chociaż nie należę do gorliwych obrońców  zwierząt, nie pielęgnuję żadnej ludzko-zwierzęcej przyjaźni, ani tym bardziej nie jestem wegemaniakiem, to mimo wszystko są pewne obrazy i zjawiska, które nawet mnie poruszają i chociaż nie dotykają bezpośrednio, to bolą od samego patrzenia. Myślę, że każdy pozbawiony psychopatycznych skłonności człowiek, odbierze ten film w podobny sposób. Żądza pieniądze rośnie w siłę, ludzkie okrucieństwo nie zna granic, a obie te sprawy napędzają siebie nawzajem, co prowadzi do błędnego koła, które coraz szybciej mknąc, coraz bardziej wymyka się spod naszej kontroli.

Karykaturalne osobowości, niczym czarni bohaterowie z „Igrzysk śmierci”; przedstawione magiczne relacje przypominające te z „Życia Pi”; silna, dziecięca przyjaźń, jak w „Moście do Terabithii”. To wszystko sprawia, że „Okja” niesamowicie działa na wyobraźnię.

To jeden z tych obrazów, który bardzo chętnie obejrzałabym na dużym ekranie. I chociaż zapewne po raz drugi opowiedziana w nim historia nie poruszy mnie równie mocno, to ze względów artystycznych nie mogłabym odmówić sobie takiego seansu. Nigdy w życiu nie oglądajcie tego z dziećmi! Chyba :D 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz