środa, 8 kwietnia 2015

Heavy Mental

Chwytliwy tytuł, interesująco zapowiadająca się fabuła i totalny powiew świeżości w polskim kinie (początkujący reżyser Sebastian Buttny i kilka nieznanych nazwisk w obsadzie) – tak, naprawdę byłam ciekawa tego filmu.



Mariusz (Grzegorz Stosz), jak na aktora ma dość niefortunną przypadłość. Stojąc przed publicznością zapomina tekstu. Żeby móc wrócić do aktywności zawodowej oprócz chodzenia na terapię stara się leczyć też na własną rękę. W samotności i nie mówiąc o tym nikomu przygotowuje monodram pt. „Zen w sztuce łucznictwa”. Po śmierci dziadka otrzymuje jednak do odegrania nową, może i życiową rolę – w zamian za poderwanie dziewczyny (Izabela Nowakowska) dla Piotra (Piotr Głowacki), pracownika pomocy społecznej, Mariusz ma dostać mieszkanie po zmarłym dziadku.

Rozpoczęte i pozostawione samopas wątki są czasami naprawdę irytujące. Wplątany w tę historię motyw zmarłego dziadka, który w rzeczywistości jest kluczowy, bo pociąga za sobą całą lawinę kolejnych wątków, został tutaj potraktowany trochę jak koło ratunkowe. Nie wiadomo jak połączyć ze sobą losy głównych bohaterów? A koniecznie trzeba je połączyć?? No to dajmy skłóconego z całą rodziną dziadka, który wolał przekazać  majątek pracownikowi pomocy społecznej, niż swojej rodzinie i nie tłumaczmy nikomu, o co tak naprawdę poszło.. Niech się widzowie domyślają, przecież to takie artystyczne. Później tematów narasta coraz więcej i więcej. Mariusz wchodzi w układ z Piotrem. Wplątują w to Inę, przez co powstaje trójkąt miłosny. Trójkąt spędza ze sobą coraz więcej czasu – jedzie na wakacje, odwiedza rodziców Piotra, przeżywa załamania, wzloty i upadki, przemiany duchowe i intelektualne itp.itd. Ale żeby nie było zbyt oczywiście i przyziemnie, to przecież zawsze można dodać jeszcze wróżkę! Tak, jest i wróżka… latająca, bo ze skrzydełkami i do tego świecąca się brokatem - Katarzyna Maciąg.

Izabela Nowakowska, Grzegorz Stosz, Piotr Głowacki,
Źródło: materiały prasowe
Aktorski powiew świeżości, na który tak bardzo liczyłam, delikatnie stwierdzając – szału nie robi. Izabela Nowakowska co prawda dowiodła swojej odwagi i aktorskiej gotowości do udziału w łóżkowych scenach, ale właśnie przez to cały czas miałam wrażenie, że w „Heavy Mental” został zastosowany znany od dawna chwyt. Kiedy scenarzysta nie wie, w jaki sposób przyciągnąć, albo przywrócić uwagę i skupienie widza – wstawia goliznę (idealny przykład: „Oszukane” i scena bliźniaczek przed lustrem, to trzeba zobaczyć :D).  I nieważne, czy bohater właśnie rozmawia na ważne dla niego tematy, czy kąpie się w morzu, niech robi to nago! Z kolei Grzegorz Stosz, uczesany przez fryzjera gwiazd disco polo lat 90-tych, mógłby sobie podać rękę z kłodą drewna. Jeśli grany przez tego aktora aktor miałby występować na teatralnej scenie w taki właśnie sposób, jak przedstawił to Stosz pod koniec filmu, to naprawdę lepiej dla wszystkich, żeby ta jego sceniczna blokada trwała jak najdłużej. Piotra Głowackiego lubię, więc nie będę krytykować J I tak był dobry, jak zawsze J

Na koniec zostawiłam kilka plusów, bo oczywiście, że są! To film o zwyczajności, bez fajerwerków, mimo że wróżka czuwa ;) Problemy zawodowe nie rozwiązują się dzięki tajemniczemu i magicznemu zrządzeniu losu (Mariusz), w ogóle wybór swojej ścieżki zawodowej wcale nie jest banalnie prosty (Piotr) i nawet marząc głupio się przyznać przed innymi, że marzy się o czymś zwyczajnym albo co gorsza stereotypowo nudnym (Ina).

Wielowątkowość też miewa swoje zalety. Trudno szybko znudzić się fabułą.

Film miałam okazję obejrzeć w naprawdę dobrej jakości. Czystość obrazu i raczej wyraźny dźwięk, to bardzo rzadko spotykane zjawiska w polskich filmach. Pod tym względem naprawdę podziwiam Buttnego i mocno trzymam kciuki za jego kolejne filmy.


„Heavy Mental” obejrzałam dzięki uprzejmości dystrybutora POLFILM. Bardzo dziękuję za mocno przedpremierowy seans. Film w kinach od 17.kwietnia br. (btw. premiera światowa miała miejsce w październiku 2013r.)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz