czwartek, 23 kwietnia 2015

Optymistki

   Wszyscy mamy takich znajomych. Spotykasz ich przypadkiem i cała energia z Ciebie wylatuje, humor jakby nigdy nie miał wrócić, a poniedziałek staje się nie do zniesienia (jeszcze bardziej). Trafiamy wtedy na gatunek Pesymistus Pospolitus, czatujący tuż za rogiem by wyssać z Ciebie radość życia. A gdzie kinoman szuka lekarstwa po tak traumatycznym spotkaniu? Oczywiście w filmie.

  I miejmy nadzieję, że cała optymistyczna skumulowana we wszechświecie pozytywna energia filmowa skieruje go na seans Optymistek. A po nim? Dzień staje się piękniejszy, ptaki jakby melodyjniej śpiewały, nie pamiętasz już długiej drogi z pracy do domu. Najważniejsze - seans oglądasz z niegasnącym, promiennym, szerokim jak u bohaterek filmu uśmiechem. I chce się żyć.

Jeden z nielicznych polskich plakatów, który nie kłamie.

  Poznajemy losy zaawansowanych wiekiem siatkarek, które przygotowują się do pierwszego w swoim życiu meczu. I choć spoglądamy pobłażliwie i z przymrużeniem oka, to czujemy wzbierający się dla nich podziw. I przez półtorej godziny powtarzamy sobie w kółko ''Chcę tak w ich wieku''...

  Głośno się robi o witalnej sile Seniorów, ale ten film to jest prawdziwa rewolucja. Słyszeliście, że życie zaczyna się po 50tce? Norweska reżyserka Gunhild Magno udowadnia, że nawet i po 90tce nie powinno Ci byś nigdzie spieszno. A wprost przeciwnie. Kondycyjnie ''babcie'' wymiatają, podobnie jak osoba, która wpadła na pomysł by ten film zrealizować.

 Największą siłą tego filmu jest jego kontrast. Większość obrazów o starości opowiada smutne historie, odwiecznie czekające seniorki/seniorów na energię, która wypłynęła wraz z młodością. Z resztą, żyjemy w kraju, gdzie słysząc o przekwitaniu widzimy obraz czatującej w oknie babcinki, zawiniętej w chustę. Jej jedyną rozrywką jest wodzenie za życiem sąsiadów, swoje ma tak bardzo za sobą, że już o nim zapomniała. Kruchość, samotność, od lat nikt nie puka do drzwi. Za to Optymistki nie czekają z założonymi rękoma, one wychodzą do ludzi, do samych siebie (zespołowy duch nabiera w tej produkcji zupełnie innego znaczenia). Z siatkówki czynią cel dla którego wstają codziennie rano. Chcą się doskonalić, żyć i wygrywać. Ich życie to walka między młodzieńczym duchem, a schorowanym już ciałem. Zgadnijcie, optymizm wciąż nieprzerwanie wygrywa 1:0.

Prywatna adnotacja:
W tym filmie zobaczyłam siebie za 60 lat. Tego sobie i Wam życzę.

Starość - Wal Się

Za możliwość obejrzenia produkcji, która na długo zostaje w pamięci dziękuję Spectator - więcej niż kino.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz