W sobotę 18.kwietnia razem z Moniką uczestniczyłyśmy w kolejnym (już piątym!) spotkaniu z serii #blogerzyfilmowipoznajmysię
Można nawet stwierdzić, że zatoczyliśmy koło, bo wróciliśmy do stolicy, w której prawie rok temu wszystko się zaczęło. Warszawskie dziewczyny - Emilia z Po napisach końcowych i Monika z Okiem kinomaniaka drugi raz podjęły się organizacji wydarzenia i zadbały o to, żebyśmy się nie nudzili ani przez sekundę.
To już prawie tradycja, że na nasze filmowe akcje jeździmy z Poznania w czwórkę: razem z Grzesiem z Płonącego celuloidu i Michałem z Wiking Movie. Tak było też w sobotę, więc wspólnie wsiedliśmy do pociągu, wspólnie się spóźniliśmy na blogerską kawę w Kinotece i wspólnie biegliśmy, żeby zdążyć na film.
1. Organizatorki - Emilia i Monika; 2.Blogerzy po kawie, a Poznań spóźniony :( 3. Tutaj wszystko się zaczęło - Kino Muranów 4. Przed filmem, więc tylko dobre nastroje |
Seans "Party girl" w Kinie Muranów był dla blogerów niespodzianką. Tak się złożyło, że na projekcję i tak miałam ochotę się wybrać, żeby obejrzeć film w towarzystwie uczestników projektu Scope50. Gutek Film postanowił dystrybuować "Party girl" po zapoznaniu się z wieloma pozytywnymi opiniami 50-tki widzów, którzy brali udział w projekcie. Ostatecznie na sali kinowej siedzieli zarówno przedstawiciele polskiej filmowej blogosfery, jak i reprezentanci Scope50.
Plakat autorstwa jednego z uczestników Scope50 |
O filmie: Tytułowej "Party girl", Angelique, daleko do stereotypowego
wizerunku pani w średnim wieku. Jest najstarsza z grupy pracujących w nocnym
barze kobiet. Nie zwalnia tempa życia, wciąż lubi się bawić i świetnie czuje
się w towarzystwie mężczyzn. Choć czasy się zmieniają i w lokalu zaczyna ubywać
gości, uczucia stałego klienta Angelique, Michaela, są niezmienne. Od lat bez
pamięci w niej zakochany, któregoś dnia nieoczekiwanie prosi ją o rękę. Przed
Angelique pojawia się szansa na ustatkowanie się. Czy z niej skorzysta?
Utrzymany w stylu filmów Johna Cassavetesa,
realistyczny portret silnej i wolnej kobiety, która wybrała życie poza
granicami obyczajów i zasad tradycyjnego społeczeństwa. Film inspirowany
prawdziwą „party girl” – matką jednego z reżyserów, która w filmie gra samą
siebie. -> Opis dystrybutora
A po filmie.... PIZZA
1.Wiadomo co; 2.ILWM i Płonący celuloid; 3.Wiadomo co |
Najedzeni, ale ciągle niedostatecznie nagadani zaczęliśmy się przygotowywać do głównej atrakcji dnia, czyli filmowej gry miejskiej. Losowanie kartoników z czapki któregoś z blogerów wyłoniło skład dwóch drużyn: czerwonych i niebieskich.
Już po otrzymaniu koperty z pierwszym zadaniem było wiadome, że rozpoczęliśmy wyścig z czasem. A dokładniej, w drużynie czerwonych - wyścig albo pościg za Grzegorzem, który nie dopuszczał do siebie myśli o ewentualnej przegranej. Najpierw musieliśmy pobiec na Dworzec Centralny (peron 2, tor 4, chyba). Tam dostaliśmy od Emilii kolejną kopertę z zadaniem - odegranie i nagranie dowolnej filmowej sceny rozgrywającej się na dworcu. W naszej grupie aktorką została Monika, która w mistrzowski sposób zagrała głęboką scenę z "Bejbi blues". Zgadnijcie którą ;)
Następnie musieliśmy przeprowadzić mini-sondę uliczną i zadać kilka filmowych pytań osobom, które znaleźliśmy po drodze, i które zgodziły się, żeby nagrać ich wypowiedzi.
Najwięcej emocji wywołała jednak bieganina po ulicy Wspólnej i szukanie kolejnej koperty z zadaniami. Po niekrótkim spacerze wzdłuż i wszerz znaleźliśmy co potrzeba, strzeliliśmy sobie kilka konkursowych selfie i poszliśmy (tak, poszliśmy, bo nawet Grzesiowi nie chciało się biec) na Plac Zbawiciela, gdzie na mecie czekały na nas organizatorki.
Aha i najważniejsze - czerwoni wygrali! Zdążyliśmy nawet schować się przed deszczem i gradem :)
Zakończenie dnia przebiegło już bardzo tradycyjnie, było piwko, kawa, prezenty, no i dyskusje!
1.Każdy dostał dyplom; 2....i po ciasteczku; 3....i FILMY! <3 |
Serdeczne podziękowania dla organizatorek (pomysł na grę był genialny!), dla Gutek Film i Kina Muranów za seans oraz dla wszystkich blogerów, którzy przyjechali z Łodzi, Olsztyna, Katowic, Krakowa i Poznania :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz