wtorek, 21 kwietnia 2015

V Ogólnopolskie Spotkanie Blogerów Filmowych - wróciliśmy do Warszawy!

W sobotę 18.kwietnia razem z Moniką uczestniczyłyśmy w kolejnym (już piątym!) spotkaniu z serii #blogerzyfilmowipoznajmysię


Można nawet stwierdzić, że zatoczyliśmy koło, bo wróciliśmy do stolicy, w której prawie rok temu wszystko się zaczęło. Warszawskie dziewczyny - Emilia z Po napisach końcowych i Monika z Okiem kinomaniaka drugi raz podjęły się organizacji wydarzenia i zadbały o to, żebyśmy się nie nudzili ani przez sekundę. 

To już prawie tradycja, że na nasze filmowe akcje jeździmy z Poznania w czwórkę: razem z Grzesiem z Płonącego celuloidu i Michałem z Wiking Movie. Tak było też w sobotę, więc wspólnie wsiedliśmy do pociągu, wspólnie się spóźniliśmy na blogerską kawę w Kinotece i wspólnie biegliśmy, żeby zdążyć na film. 

1. Organizatorki - Emilia i Monika; 2.Blogerzy po kawie, a Poznań spóźniony :(
3. Tutaj wszystko się zaczęło - Kino Muranów 4. Przed filmem, więc tylko dobre nastroje

Seans "Party girl" w Kinie Muranów był dla blogerów niespodzianką. Tak się złożyło, że na projekcję i tak miałam ochotę się wybrać, żeby obejrzeć film w towarzystwie uczestników projektu Scope50. Gutek Film postanowił dystrybuować "Party girl" po zapoznaniu się z wieloma pozytywnymi opiniami 50-tki widzów, którzy brali udział w projekcie. Ostatecznie na sali kinowej siedzieli zarówno przedstawiciele polskiej filmowej blogosfery, jak i reprezentanci Scope50.

Plakat autorstwa jednego z uczestników Scope50
O filmie: Tytułowej "Party girl", Angelique, daleko do stereotypowego wizerunku pani w średnim wieku. Jest najstarsza z grupy pracujących w nocnym barze kobiet. Nie zwalnia tempa życia, wciąż lubi się bawić i świetnie czuje się w towarzystwie mężczyzn. Choć czasy się zmieniają i w lokalu zaczyna ubywać gości, uczucia stałego klienta Angelique, Michaela, są niezmienne. Od lat bez pamięci w niej zakochany, któregoś dnia nieoczekiwanie prosi ją o rękę. Przed Angelique pojawia się szansa na ustatkowanie się. Czy z niej skorzysta? 
Utrzymany w stylu filmów Johna Cassavetesa, realistyczny portret silnej i wolnej kobiety, która wybrała życie poza granicami obyczajów i zasad tradycyjnego społeczeństwa. Film inspirowany prawdziwą „party girl” – matką jednego z reżyserów, która w filmie gra samą siebie. -> Opis dystrybutora

A po filmie.... PIZZA

1.Wiadomo co; 2.ILWM i Płonący celuloid; 3.Wiadomo co

Najedzeni, ale ciągle niedostatecznie nagadani zaczęliśmy się przygotowywać do głównej atrakcji dnia, czyli filmowej gry miejskiej. Losowanie kartoników z czapki któregoś z blogerów wyłoniło skład dwóch drużyn: czerwonych i niebieskich. 

1. CZERWONI: Michał z bloga Seriale, filmy, muzyka; Ula z bloga Dyskretny urok kina; Ewelina z bloga Z miłości do kina; Grzesiu z videobloga Płonący Celuloid, my z ILWM ;)
2.NIEBIESCY: Monika z bloga QOHamKino; Ania z ArtHouse; Michał z WikingMovie; Monika z bloga Alternatywny Świat Filmu; Piotr z bloga FilmPlaneta; Magda z Nieco Inna Panna M.; Ania z bloga Filmowy Kot

Już po otrzymaniu koperty z pierwszym zadaniem było wiadome, że rozpoczęliśmy wyścig z czasem. A dokładniej, w drużynie czerwonych - wyścig albo pościg za Grzegorzem, który nie dopuszczał do siebie myśli o ewentualnej przegranej. Najpierw musieliśmy pobiec na Dworzec Centralny (peron 2, tor 4, chyba). Tam dostaliśmy od Emilii kolejną kopertę z zadaniem  - odegranie i nagranie dowolnej filmowej sceny rozgrywającej się na dworcu. W naszej grupie aktorką została Monika, która w mistrzowski sposób zagrała głęboką scenę z "Bejbi blues". Zgadnijcie którą ;)
Następnie musieliśmy przeprowadzić mini-sondę uliczną i zadać kilka filmowych pytań osobom, które znaleźliśmy po drodze, i które zgodziły się, żeby nagrać ich wypowiedzi.
Najwięcej emocji wywołała jednak bieganina po ulicy Wspólnej i szukanie kolejnej koperty z zadaniami. Po niekrótkim spacerze wzdłuż i wszerz znaleźliśmy co potrzeba, strzeliliśmy sobie kilka konkursowych selfie i poszliśmy (tak, poszliśmy, bo nawet Grzesiowi nie chciało się biec) na Plac Zbawiciela, gdzie na mecie czekały na nas organizatorki. 
Aha i najważniejsze - czerwoni wygrali! Zdążyliśmy nawet schować się przed deszczem i gradem :)



Zakończenie dnia przebiegło już bardzo tradycyjnie, było piwko, kawa, prezenty, no i dyskusje!

1.Każdy dostał dyplom; 2....i po ciasteczku; 3....i FILMY! <3

Serdeczne podziękowania dla organizatorek (pomysł na grę był genialny!), dla Gutek Film i Kina Muranów za seans oraz dla wszystkich blogerów, którzy przyjechali z Łodzi, Olsztyna, Katowic, Krakowa i Poznania :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz