czwartek, 6 sierpnia 2015

MINIRECENZJA: Wykolejona / Trainwreck




W połowie filmu zadałam sobie to pytanie: - Czy to rzeczywiście dzieło KOBIETY?! Bez urazy, ale jest to najbardziej nużąca podróż w głąb kobiecej psychiki jaką można zobaczyć na ekranie. I nie chodzi o bezpruderyjność, każdy kto mnie zna wie, że nie mam z tym problemu. Wieczorami karmię się Seksem w Wielkim Mieście i odnoszę wrażenie, że miał to być film w takim stylu. MIAŁ bo NIE wyszedł.

Przyznaję, że zobaczyć Amy Schumer (ponoć wschodzącą standuperkę) w głównej roli żeńskiej było pewną odmianą. Naturalna, kobiecej budowy i bezpruderyjna. Stanowczo niestandardowa  postać w komediach romantycznych. Nie wychudzony, wymakijażowany wieszak. Jednak nie wykorzystano potencjału tej produkcji, humoru. Całość jest nudna i nijaka. To chyba zły znak, że w trakcie oglądania zastanawiasz się, czy może nie zobaczyć zawczasu puchowych kurtek na Allegro?

Film ogląda się mniej więcej tak:



Nie wiem kogo za to winić, może to po prostu nie mój humor. Jednak w kinie polecam cokolwiek innego. Ocena: 5/10.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz