sobota, 6 lutego 2016

Planeta Singli

Sformułowanie "polska komedia romantyczna" brzmi obecnie niemal jak obelga. Kiedy usłyszałam, że najnowsza
p o l s k a   k o m e d i a   r o m a n t y c z n a a a a a   
nosi tytuł "Planeta Singli", to naprawdę miałam ochotę zabarykadować drzwi do wszystkich kin w kraju i wywiesić tabliczkę "zaraz wracam". Przyznam szczerze, że gdyby nie moja misja bycia na bieżąco z najnowszymi rodzimymi produkcjami, nigdy w życiu nie dałabym się zaciągnąć na tę "Planetę". A tak - stało się. Poszłam do kina dobrowolnie. Mało tego! Poszłam do kina dobrowolnie, sama, w piątkowe popołudnie, na film pt. "PLANETA SINGLI". Pan kasjer nawet nie próbował ukrywać, co o mnie myśli:



O czym? Romantyczna Ania (Agnieszka Więdłocha) bierze udział w reality show ukazującym prawdziwą twarz facetów flirtujących w sieci i wyśmiewającym naiwność kobiet szukających tam ideału (Filmweb).

A teraz uwaga! Moje sceptyczne podejście do tematu zostało zgniecione już dosłownie po kilku pierwszych scenach filmu. "Planeta..." to "Listy do M. 1" (których jestem fanką) tylko, że bez bożonarodzeniowej aury. Ten sam sposób wprowadzenia w fabułę, przedstawienia głównych bohaterów i nawet podobny klimat soundtracku. A reżysera obu tych tytułów (Mitja Okorn) ogłaszam królem PL kom.rom., co jest zdecydowanie komplementem, a nie przytykiem, jak ma to miejsce w przypadku "królowej" PL kom. rom. - Ilony Łepkowskiej. 

Co najważniejsze, "Planeta.." jest dosłownie komedią i jest dosłownie romantyczna. Jak ma być śmiesznie, to jest tak śmiesznie, że nawet łysy paker siedzący rząd wyżej rozluźnia swoje ściśnięte szczęki i wybucha rubasznym rechotem. Jak ma być romantycznie, to jest tak romantycznie, że nawet łysy paker siedzący rząd wyżej doświadcza, co to znaczy rzygać tęczą. 

A do tego cała masa znanych nazwisk:

Maciej Stuhr jako Tomek - gwiazda telewizji. Bohater do złudzenia podobny do Mikołaja z "Listów..", z tą różnicą, że to trochę czarny charakter - trochę rycerz na białym koniu. 

Agnieszka Więdłocha, jako Ania - nauczycielka muzyki, swoista muza Tomka. Pierwszy raz widziałam Więdłochę na dużym ekranie. Chociaż zagrała główną, to jednocześnie najmniej wyrazistą postać. Bohaterowie drugoplanowi przysłonili ją swoją charyzmą.

Tomasz Karolak - dyrektor szkoły (kryptonim sexytata_107). Karolak, jak to Karolak. Komentarz zbędny, bo poczucia humoru i dystansu do siebie nie można mu odmówić.

Weronika Książkiewicz - fryzjerka, żona dyrektora, macocha. Książkiewicz znów zagrała głupawą dziunię, jednak pierwszy raz zagrała zabawną i sympatyczną głupawą dziunię, którą da się polubić.

Poza tym m. in.: Piotr Głowacki (no bo gdzie go teraz nie ma), Danuta Stenka (gdziekolwiek ją widzę, widzę Judytę z "Nigdy w życiu"), Ewa Błaszczyk (to ona jeszcze pamięta, co to znaczy aktorstwo?).



Szok i niedowierzanie, ale film oceniłam 7/10. A kiedy fanka polskich dramatów wystawia 7 polskiej komedii romantycznej, to należą się gromkie brawa - dla twórców, za to co zrobili i dla mnie, za to, że odważyłam się wydać kupę kasy na bilet w multipleksie w godzinach kinowego szczytu na film, który miał być zły. Naprawdę miał być bardzo zły. A nie jest. 

3 komentarze:

  1. No dobra, zachęcasz, ale do kina raczej i tak się nie wybiorę, bo mam wstręt i już :) może kiedyś w telewizji, zobaczymy :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiele znajomych było w kinie na tym filmie i jestem w szoku, bo wszyscy ją pozytywnie ocenili. Dam szansę tej produkcji, mimo iż tez byłam negatywnie nastawiona :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mimo wszystko będę trzymać się z daleka. Komedie to nie moja bajka.

    Pozdrawiam, Insane ogląda

    OdpowiedzUsuń