Na pytania o wiek bohaterki filmu odpowiadają
różnie, ale zawsze pomysłowo, z przymróżeniem oka i w tonie czarnohumorzastym:
„Jestem pomiędzy 50-tką, a śmiercią”, „Mam tyle lat, że nie ryzykuję już
kupowania zielonych bananów”. Do swojego życia oraz planów na przyszłość
podchodzą też z różnym nastawieniem. Niektóre chcą czerpać pełnymi garściami z
tego, co może im jeszcze zaproponować świat, pragną poznawać, uczyć się, robić
szalone rzeczy, których wcześniej nie doświadczyły. Są też takie, które
spokojnie przyjmują każdy nowy dzień i chcą cieszyć się wyłącznie chwilą
obecną, bo uważają, że zrobiły i zobaczyły już tyle fantastycznych rzeczy oraz
miejsc, że nie ma sensu więcej się szarpać przy wymyślaniu nowych misji. Jednak, każda z bohaterek filmu ma swój jedyny na świecie, wyjątkowy, niepowtarzalny, odważny, optymistyczny i jak dla mnie
– dziwaczny, ale przeuroczy
- Advanced style. Styl tak samo, a może i jeszcze bardziej zaawansowany, niż ich
biologiczny wiek.
Już naprawdę dawno nie widziałam
tak pozytywnego, pociesznego i napawającego otuchą dokumentu. Uwielbiam
dosłownie każdą z tych sympatycznych, starszych
dam! Zazdroszczę im odwagi, ale jednocześnie jestem świadoma, że miasto, w którym żyją (Nowy Jork - szok) pomaga im nieskrępowanie wyrażać swoją osobowość. Patrząc na te panie można mieć wrażenie, a może nawet i pewność, że ich jaskrawy, pozbawiony nudy wygląd zewnętrzny jest odbiciem lustrzanym ich wnętrza.
Strasznie żałuję, że dokument ten nie trafił jeszcze do szerokiej dystrybucji w naszym kraju. Wypatrujcie go na festiwalach, bo naprawdę warto!
Strasznie żałuję, że dokument ten nie trafił jeszcze do szerokiej dystrybucji w naszym kraju. Wypatrujcie go na festiwalach, bo naprawdę warto!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz