środa, 10 kwietnia 2013

Układ Zamknięty

   Dzięki portalowi @Kocham Kino SzutkiPlochi wygrała darmowe wejściówki do kina. Wybierałyśmy pomiędzy Spring Breakers a Układem Zamkniętym. Pełne optymizmu i zmobilizowane dobrymi recenzjami wybrałyśmy się na to drugie. Po dwóch godzinach wyszłyśmy z kina roześmiane, z rozmytym makijażem. Dawno się tak nie uśmiałam, a przecież obejrzany przez nas film to nie komedia. O tym dlaczego nie warto wybierać się na Układ Zamknięty słów kilka.



Może najpierw o zaletach:

- Gajos

- Scena poronienia i pobicia w więzieniu, które uznałam za ciekawe. Mało oryginalne, ale na tle całej produkcji - wybijające.

Koniec zalet.

   Historia, na której motywach opiera się ten film jest rzeczywiście ciekawa. Prokuratura przy zakrapianym, sowitym obiedzie wymyśla na bieżąco dowody w sprawie. Oskarża całą korporację i jej trzech właścicieli m.in. o korupcje. Potencjał tkwił w historii. Wydaje mi się, że tylko ze względu na nią film ma takie dobre recenzje. Film wywołał małą burzę, zbiera ostre cęgi od prasy lewicowej. My jednak odcinamy się od polityki oraz historii z potencjałem i oceniamy sam film.

   Już abstrahując od tego, że już dawno nie prosiłam w duchu, żeby film się jak najszybciej skończył. Większość scen była nudna, przeciągnięta i dosłownie: z dupy. Tylko w polskim kinie 5 minutowa scena bazuje na wejściu do samochodu. Ten film, gdyby wyciąć ciszę, przechodzenie z miejsca w miejsce trwałby godzinę krócej. Sam scenariusz nie trzymał się kupy.

   Poziom dialogów oscylował na poziomie inteligencji neandertalczyka. I nieścisłości, wykluczanie się. Co to jest żeby właściciel firmy mówił na wstępie filmu, że działają od kilku miesięcy  podczas gdy w środku produkcji dowiadujemy się, że prokuratura dowody zbierała od kilku lat. I nawet nie wiadomo co było gorsze: dialogi czy sztywna gra aktorska, pewne jest, że spieprzyli ten film od początku do końca. Mieć podany na widelcu fajny pomysł na film, napisać do niego uwłaczający inteligencji widza scenariusz - nic dodać nic ująć: idiotyzm.

   Muzyka. Jedno słyszymy, a co innego dzieje się na ekranie. Przytula się dwóch facetów, a dźwiękowiec puszcza nam soundtrack ze Spartacusa. Twórcom muzyki uderzyło do głowy pojęcie: hollywoodzki tryumfalizm.

   Zastanawiacie się pewnie teraz skąd u nas ten rozmazany ze śmiechu makijaż? Wynika on z bzdurnych scen i dialogów. Tak głupich, że mając do wyboru: śmiać się, czy płakać - wybrałyśmy to pierwsze. Teksty w stylu:

A: Pani maż został oskarżony o korupcję...
B: Ale on się zawsze interesował matematyką...

albo wyśmiana przez nas ''najlepiej'' zakumulowana kamera na świecie  w długopisie wiszącym na szyi niczym wisiorek. Jaki kraj, taki tajniak. Ameryka ma mikro kamery w okularach,  my w rzucającym się w oczy, wiszącym na szyi niczym głaz niewiadomo czym. Brawo. Istny kameleon. Słyszałam, że do twórców Układ Zamkniętego zgłosili się już ludzie od sprzętu do nowego Bonda.

   Tak wielu bzdur w tak krótkim odcinku czasu nie słyszałam od dawna. Apeluję do polskich scenarzystów: Polska to nie kraj dla kretynów!

Ocena: 4.5 / 10! Nie dajcie się zwieść dobrym recenzjom!


2 komentarze:

  1. Aż trudno uwierzyć, że Bugajski nakręcił tak słaby film. Wasza recenzja zdecydowanie nie zachęca. Mimo wszystko myślę, że dla Bugajskiego jednak spróbuję, nawet jeśli się zawiodę.

    OdpowiedzUsuń
  2. My też spodziewaliśmy się czegoś więcej Simonie, pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń