piątek, 27 września 2013

Historie z Yodok

Kiedyś filmy dokumentalne kojarzyły mi się przede wszystkim z lekcjami biologii, historii, czy WOS-u. Kiedy nauczyciele nie mieli pomysłu na prowadzenie zajęć, wyświetlali nam film, niekoniecznie wciągający, a cała klasa się cieszyła z luźniejszych 45-ciu minut. Z czasem moje nastawienie do tego gatunku filmowego całkowicie się zmieniło. Być może dlatego, że zaczęłam wybierać dokumenty na interesujące mnie tematy, a może dlatego, że zaczęłam je bardziej wnikliwie oglądać.

"Historie z Yodok":  scenariusz i reżyseria - Andrzej Fidyk

Yodok to nazwa jednego z północnokoreańskich obozów koncentracyjnych. Okoliczności powstania tego dokumentu były równie niezwykłe, jak sam film. Norweska organizacja praw człowieka RAFTO Foundation przedstawiła Andrzejowi Fidykowi pomysł zrealizowania filmu o braku praw człowieka w Korei Północnej. Fidyk doszedł do wniosku, że wśród północnokoreańskich uciekinierów w Seulu odnajdzie reżysera teatralnego, którego namówi do stworzenia spektaklu o życiu w obozie koncentracyjnym. W realizacji tego przedstawienia mieli pomóc byli więźniowie obozów, którym udało się je opuścić, a później uciec do Korei Południowej (źródło: filmweb).

Jak Fidyk zaplanował, tak też zrobił. Dzięki temu w „Historiach z Yodok” można posłuchać wspomnień osób, którym udało się przeżyć pobyt w obozie koncentracyjnym. W Korei Północnej działa kilkanaście obozów, ale tylko w Yodok obowiązuje strefa rewolucyjna, czyli taka, w której istnieje możliwość wyjścia na wolność.

Osobie, która wychowała się w wolnym państwie, trudno jest zrozumieć ustrój i zasady funkcjonowania takiego kraju, jak Korea Północna. Na obóz są często skazane nie tylko osoby, które zdaniem władz popełniły jakieś przestępstwo, ale też całe ich rodziny. Dzieje się tak dlatego, by pozbyć się nasienia osoby skazanej. Bardzo często karane są rodziny samobójców ( targnięcie się na swoje życie jest oceniane jako zdrada przeciwko partii i narodu), w związku z tym zabicie się wcale nie oznacza rozwiązania problemów. W ogóle większość powodów, z jakich Koreańczycy trafiają do obozów, jest absurdalna. Na przykład jedna z kobiet została skazana na 8 lat, bo opowiadała coś o żonie Kim Dzong Ila, a pewien mężczyzna trafił do obozu, bo przypadkowo zbił popiersie przywódcy.

Warunki życia w takim miejscu jak Yodok oczywiście nie spełniają żadnych wymogów sanitarnych. Więźniowie przez kilka miesięcy siedzą związani i unieruchomieni w niewygodnych pozycjach. Muszą walczyć z głodem, zimnem, insektami. Strażnicy są szkoleni w taki sposób, by traktować więźniów jako wrogów narodu. Nie mogą im współczuć, spełniać ich próśb, ani nawet się uśmiechać. W dokumencie Fidyka znalazła się nawet scena (reżyser powiedział, że nie miał pojęcia, iż taka sytuacja się zdarzy), w której byli więźniowie spotkali się z byłym strażnikiem. Razem jedli, pili, wspominali czasy z pobytu w Yodok – każdy opowiadając przeżycia ze swojej perspektywy.

W „Historiach z Yodok” można usłyszeć całe mnóstwo poruszających opowieści i wspomnień Koreańczyków, którym udało się uciec ze swojej ojczyzny. Osoby te miały ogromne szczęście, ponieważ gdyby zostali złapani w trakcie ucieczki, prawdopodobnie już nigdy by nie opuścili murów obozu.


Gorąco polecam cykl filmów dokumentalnych „Oglądaj z Andrzejem Fidykiem”, który jest emitowany na TVP 1, co poniedziałek, około godziny 23.00. Prezentowane filmy są nie tylko autorstwa Fidyka, ale reżyser wybiera do swojego cyklu bardzo interesujące tytuły filmowców z całego świata.  Oglądając właśnie te filmy zmieniłam swoje nastawienie do dokumentów. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz