wtorek, 10 grudnia 2013

Okołofilmowo - To właśnie miłość

Dokładnie za dwa tygodnie wigilia. To idealny moment, by zacząć się intensywnie otaczać około-świąteczną aurą. Przez najbliższe pół miesiąca można się nacieszyć bożonarodzeniową atmosferą, ale nie poczuć przesytu i znużenia tym tematem :)

Zapraszamy na II edycję Filmowego Odliczania do Świąt z ILWM!



W zeszłym roku przygotowałyśmy dla Was recenzje świątecznych filmów. 
Teraz postanowiłyśmy do nich wrócić, ale nie po to, by znów je polecać/odradzać, tylko po to, żeby przedstawić ciekawostki z nimi związane.

Zaczynamy od wysokiej poprzeczki, bo dzisiaj poznacie kilka ciekawych faktów dotyczących filmu "To właśnie miłość" (gdyby ktoś miał ochotę na recenzję, to klika TUTAJ ).


1. To najczęściej wypożyczany film w Wielkiej Brytanii w 2004 roku

2. Obsada:

Claudia Schiffer za 1-minutowy występ dostała 200 tyś. funtów

Claudia Schiffer
* Do roli premiera (Hugh Grant) był brany pod uwagę m.in. Anthonny Hopkins. Nie wystąpił w „To właśnie miłość” z powodu innych filmowych zobowiązań (uufffff ;) )

* Portugalska aktorka Lucia Moniz (filmowa Aurelia) dostała rolę, bo jej przyjaciel, który odpowiadał za kasting, dla żartu wysłał zdjęcia aktorki do kierownika kastingu. Lucia poszła na przesłuchanie i wygrała.

3. Love actually is all around – Sceny powitań ludzi na lotnisku, które znajdują się na samym początku filmu, zostały nakręcone ukrytą kamerą. Stała ona przez tydzień, w hali przylotów na lotnisku Heathrow w Londynie. Kiedy osoba pełniąca przy niej dyżur uznawała, że wybrane powitanie wygląda interesująco, prosiła określone osoby o zgodę na wykorzystanie ich wizerunku w filmie.


4. Jezioro, w którym wylądowali Lucia Moniz i Colin Firth miało w rzeczywistości 18 cali głębokości, więc aktorzy musieli na klęcząco udawać, że znajdują się w bardzo głębokiej wodzie.

5. „To właśnie miłość” ma swoje odpowiedniki w różnych krajach, np. polskie „Listy do M.” (2011 r.), czy japoński „Subete wa kimi ni aetakara” z 2013 r.

„Subete wa kimi ni aetakara"
6. Taniec Hugh Granta można nazwać kultowym, wielokrotnie parodiowanym, czy naśladowanym. Nawet nasz premier chciał poczuć ten klimat, o czym opowiedziała jego żona:

"Mój mąż uwielbia żartobliwe prowokacje, więc kiedy był z wizytą w Londynie na Downing Street u Gordona Browna, ówczesnego premiera, spytał gospodarza, gdzie Hugh Grant zatańczył swój słynny numer. Brown ucieszył się i pokazał Donkowi to miejsce. Co prawda scenę dla filmu nagrano w studio zaaranżowanym na siedzibę premiera, ale Donkowi to nie przeszkadzało i zaczął tańczyć. Wyszło średnio, bo tancerzem wybitnym to on nie jest, ale frajdę miał niesamowitą". 



Źródła: filmweb.pl, wideo.onet.pl, fdb.pl, wp.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz