niedziela, 5 stycznia 2014

Wilk z Wall Street / The Wolf of Wall Street


Film o dymaniu, zarówno setek prostytutek, jak i tysięcy klientów. Dla DiCaprio impreza nie skończyła się po Gatsbym. Myśleliście, że to Great Gatsby był doskonałym gospodarzem? Jego imprezy w porównaniu do tych organizowanych przez Jordana Belforta, są jak urodziny cioci do after party po rozdaniu nagród MTV (słyszałam, że tam to ''się dzieje''). 71 letni Scorsese zabiera nas w świat pulsującej muzyki, ostrego seksu i piersi zanurzonych w alkoholu, a następnie posypanych kokainą.


Jordan Belfort jest człowiekiem ogromnej charyzmy, bez trudu mógłby sprzedać kondomy zakonnicy (i znając jego morale, pewnie od takich transakcji by rozpoczął). Film jest pewnego rodzaju pamiętnikiem opisującym jego drogę na szczyt samego Wall Street. Przy okazji dowiadujemy się, że maklerom giełdowym zależy jedynie na wypchaniu własnych kieszeni grubą kasą, zaliczaniu luksusowych dziwek, unikaniu więzienia i zabawie, do samego końca. Tak naprawdę przeciętny Kowalsky powierzają swoje giełdowe inwestycje ludziom umiejącym gadać, nie specjalistom.


Krótko o wadach. Dla mnie ten film był troszkę za długi, niektóre sceny spokojnie można by wyciąć, z drugiej strony jednak, o wiele łatwiej otrzymać dobry poziom filmu, jeżeli trwa on 90 minut, Wilk trwa dwa razy dłużej i jest bardzo dobry. Zabrakło również podkreślenia dramatu, gdy nasz bohater w końcu znalazł się na dnie (a uwierzcie mi, że impreza była udana, myślałam, że nigdy nie obudzi się z kacem).

Leonardo DiCaprio jest jak chłopiec, który od dwudziestu lat przynosi same dobre oceny ze szkoły, może nawet jest najlepszym uczniem swojego rocznika, a jeszcze nigdy nie otrzymał właściwej pochwały od swoich rodziców. Ale tym razem, jestem pewna, będzie złota statuetka! Był absolutnie przekonywujący i genialny. Z resztą całe trio DiCaprio - Jonah Hill - przepiękna Margot Robie (ma tylko 23 lata) spisali się świetnie. Dzięki nim film ogląda się z ciekawością i wybacza małe niedociągnięcia. DiCaprio przyznał, że wszystkie sceny łóżkowe zagrał on sam. Ale przyznajcie, czy udając seks z Robbie nie byłoby głupotą oddawać tego w ręce dublerów?


Czy wiecie, że pieprzone słowo ''fuck'' pojawia się w tym pieprzonym filmie, aż pieprzone 500 razy! Jest to absolutnie pieprzony rekord w całej popieprzonej historii pieprzonego kina! Dla pieprzonego porównania, w tym pieprzonym akapicie słowo pieprzyć pojawia się zaledwie pieprzone 15 razy. Na pieprzone szczęście pieprzone wulgaryzmy nie są w tej pieprzonej produkcji nachalne, nie ma pieprzonego przesytu, który występuję w tym pieprzonym akapicie.

Belfort na początku swojej drogi. Szkolony przez Marka Hannę, czyli  Mathew  MaConaugheya, który w filmie występuje krócej, niż moglibyśmy przypuszczać.

Dajcie się porwać. W końcu jest to film o fantazjach. Piękne ciała, doskonałe wakacje, stany upojenia, no i kto z na nie marzy by mieć tyle kasy, żeby spokojnie rzucać homarami w agentów FBI? :)

Plus za momenty komediowe i za błyskotliwość scenariusza. Może nie jest to genialna produkcja, ale zachęcam do obejrzenia. Moja ocena to 8 na 10.


2 komentarze:

  1. Ja nie lubie produkcji Scorseese ale uwielbiam Leonardo Di Caprio i zachęciła mnie dobra recenzja Wilka z Wall Street na Media River. Generalnie to podobał mi się film, dobra rozrywka, ale nie rozumiem dlaczego musiał trwac aż 3 godziny.

    OdpowiedzUsuń
  2. Chi chi. Fuckin' goooood review! Bardzo pasuje do stylu "Wilka z Wall Street" :)). Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń