Recenzja filmu Very Good Girls
Statystyki udowadniają, że czerwiec
to miesiąc, w którym na InLoveWithMovie.blogspot.com panuje smętna cisza. Wcześniej mogłyśmy
to uzasadniać nagłymi i intensywnymi zrywami nauki na sesję, ale w tym roku
(pierwszym nie-sesyjnym!) trudno stwierdzić, dlaczego w tym samym czasie obie
straciłyśmy wenę do pisania.
Na szczęście, nowy miesiąc – nowe
postanowienia! W lipcu ma być gorąco nie tylko za oknami, ale też na naszych
klawiaturach, więc zapowiadamy poprawę J
Zwłaszcza, że sezon ogórkowy w kinach zachęca do nadgonienia niemałych
zaległości wcześniejszych premier. U mnie na pierwszy ogień poszedł film „Very Good
Girls”, o którym jakiś czas temu czytałam, później zapomniałam, ale za sprawą autorki bloga Ponapisach końcowych – wreszcie obejrzałam.
Krótki opis fabuły może być zachętą wątpliwej jakości. Scenariusz,
jakich wiele: dwie młode dziewczyny, absolwentki szkoły średniej, postanawiają
stracić cnotę jeszcze przed pójściem do college’u. Pech, przypadek,
przeznaczenie, czy jak kto woli – ironia losu sprawia, że przyjaciółki
zakochują się w tym samym chłopaku. Do tego problemy rodzinne w tle, rozstania
i powroty i… no dobra, napiszę też o plusach.
Od jakiegoś czasu śledzę karierę
młodszej siostry bliźniaczek Olsen – Elizabeth. O jej talencie wspominałam już
w recenzji "Martha Marcy May Marlene" i "Kill Your Darlings". To właśnie udział Elizabet
w „Very Good Girls” był pierwszym powodem, dla którego kilka miesięcy temu dopisałam ten
film do listy do obejrzenia. Po seansie byłam mocno rozczarowana, że Olsen
zdecydowała się zagrać tak mało-oryginalną
postać w filmie z tak mało-oryginalnym scenariuszem. Ale po zastanowieniu stwierdziłam,
że mimo wszystko muszę przyznać, iż wczuła się w swoją rolę w 100%. Doskonale
wpasowała się w wolną i swawolną hipiskę, działającą pod wpływem emocji, ślepo
zadurzoną w obcym chłopaku i bezgranicznie wierzącą w nieskazitelną przyjaźń.
Lubię tą Olsen!
Elizabeth Olsen |
Drugi powód, to druga młoda
aktorka – Dakota Fanning. Staram się do niej przekonać już od paru ładnych lat
i nadal nie potrafię. Jak dotąd, najbardziej podobała mi się w „The Runaways: Prawdziwa historia”, ale
to może zasługa samego filmu, bo trawię w nim nawet Kristen Stewart (prawie mi
się podobała!). Chociaż w „Very Good Girls” Dakota zagrała tą główniejszą główną bohaterkę, to i tak przyćmił ją blask Elizabeth.
Dakota Fanning |
Trzeci powód, to nieco starsza
koleżanka po fachu – Demi Moore. Jako mama-hipiska wyglądała bardzo ładnie, ale jej rola nie należała do tych z wyższej półki, więc nie pozwoliła Demi rozwinąć
aktorskich skrzydeł. Może to i dobrze,
bo w końcu to nie ona miała być najważniejsza – i tutaj zachowano
konsekwencję.
Demi Moore |
Mam wrażenie, że jestem już za
stara na tego typu historyjki, ale wolę sobie wmawiać, że to tylko za długi
staż filmowego oglądania i za dużo konkurencyjnych scenariuszy siedzi w mojej
głowie J Kulminacją
gromadzącego się przez cały film na mojej twarzy wyrazu znużenia/zażenowania była ostatnia scena. Nikt mi
nie wmówi, że to film z przesłaniem, ku chwale przyjaźni. W związku z tym
polecam obejrzeć „Very Good Girls” wyłącznie dla obsady, nie fabuły. Daję też
dużego plusa za przewodni motyw muzyczny i brzdękanie na gitarze połączone z
delikatnym śpiewem w wykonaniu Elizabeth Olsen.
Oceniłam 5,5/10.
Wow! Dakota i Elizabeth w jednym filmie! Dwie, młode zdolne, nieźle ;) Oglądałam ostatnio Oldboya z Olsen, baardzo mi się podobała.
OdpowiedzUsuńJa "Oldboya" jeszcze nie widziałam... chyba nigdy się nie wygrzebię z tych zgromadzonych zaległości! ;)
UsuńWatch & Free Download Full Length Very Good Girls Movie here http://bit.ly/1rGOh9l
OdpowiedzUsuń