niedziela, 17 sierpnia 2014

28 tygodni później / 28 Weeks Later

gatunek:
produkcja:
premiera:2007
reżyseria:
scenariusz:


   Smieszny wirus zaatakował Wielką Brytanię, po jego eliminacji zaczęto na nowo odbudowę miasta. W pewnym momencie coś poszło nie tak i do zdrowych mieszkańców wydzielonego dystryktu przedostaję się zakażony człowiek. Zombie wychodzą i krzyczą ''Let's play a game''.

   Nie pamiętam już kto polecił mi ten horror, jednak pamiętam przymiotnik ''dobry'' użyty podczas opisywania go. Użyty jak się okazuje na wyrost. Niedorzeczność goni niedorzeczność. Nie dziwię się, że w scenariuszu jest tyle dziur, skoro pracowało przy nim kilka osób, każda miała na film inny pomysł. Wygląda na to, ze gdy jeden wychodził do toalety, a drugi na papierosa, trzeci dopisywał coś w pośpiechu. Początek filmu to środek akcji, gdzie zabijani są główni bohaterowie. Dajcie widzom szansę przywiązać się do którejkolwiek z postaci, nim zaczniecie rzeź Bitches!

  Ktoś miał poważny problem z matematyką, ja tez mam, ale od takiej ułomności się odcinam. Co scenę jesteśmy przenoszeni ''X tygodni później'' i na końcu nie wiemy, czy to jest teraźniejszość, przyszłość, czy zaprzeszła przyszłością dawniejszość.

Film mnie wkurzył. Po pierwsze za nachalny dramat rodzinny bo zarówno mamusia, jak i tatuś staja się zombie i gonią własne dzieciaczki. Po drugie za bezmózgowość, bo kto krzyczy ''idźcie i reprodukujcie się'', gdy na terenie znajdują się wciąż zakażeni zombie. To tak jak gdyby umieścić zdrowych już pacjentów szpitala wśród zakażonych i dziwić się, że Ci pierwsi zaczęli chorować! Po trzecie za to, że wirus rozpowszechnia się z debilnego powodu, mianowicie, zdrowy mężczyzna, znajduje swoją chorą, odizolowaną od wszystkich żonę, która wygląda jak z planu Walking Dead, i całuje ją uwaga... z języczkiem, zarażając się śmiertelnym wirusem. Po czwarte za ultra szybkie sceny, w których zombie atakują ludzi, obraz śmiga jak w światłach dyskoteki. Twórcy nie mieli kasy na efekty, więc postanowili włączyć przyspieszenie, najciekawsze sceny dzieją się tak szybko, że sami nie jesteśmy pewni co właściwie widzimy. EPIC FAIL!

Na plus: postapokaliptyczna Wielka Brytania.

Po głębszym zastanowieniu i wylaniu frustracji w okienku blogspota w formie recenzji: 4/10. Uważajcie na wysoką ocenę na FW.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz