poniedziałek, 23 marca 2015

MAMY DO POGADANIA: Była sobie dziewczynka


Internet to jest naprawdę świetny wynalazek (eureka!) :D Po tym, jak oddalone od siebie kilkadziesiąt kilometrów, każda w swoim domu, miałyśmy okazję wspólnie uczestniczyć w przedpremierowym pokazie filmu "Była sobie dziewczynka" w głowie Moniki zaświtała kolejna ciekawa myśl. Podzielimy się z Wami naszymi fejsowymi wymianami zdań na temat wybranych świeżo-obejrzanych filmów. 

Jednak od strony technicznej wygląda to jeszcze ciekawiej, niż skopiowanie wcześniejszej rozmowy z FB i wklejenie jej tutaj. Jako, że każda z nas jest adminem tego bloga, możemy w dowolnej chwili edytować wszystkie zamieszczane tutaj posty. Zamysł naszego nowego cyklu jest więc taki, że jedna z nas zaczyna rozmowę, ściąga telepatycznie drugą i czeka na odpowiedź. Po zakończonej dyskusji publikujemy post i serdecznie zapraszamy również Was do włączenia się w rozmowę!

Mamy do pogadania 1 - "Była sobie dziewczynka"


Na początku krótkie streszczenie fabuły obejrzanego przez nas filmu.
''Była sobie dziewczynka'' to ciepła opowieść o młodzieńczych próbach odnalezienia się we współczesnym świecieW jednej z ról zobaczymy niemiecką aktorkę i prezenterkę telewizyjną nominowaną do nagrody Emmy Heike Makatsch („To właśnie miłość”). Ten zabawny i poruszający debiut wyreżyserowany przez Marka Monheima jest zawadiackim apelem o miłość do życia, nawet jeśli życie rzadko kiedy układa się po naszej myśli! 

A: Zabierając się za oglądanie filmu, bałam się trochę, że dostaniemy "An Education" w wersji niemieckiej. Że, Carey Mulligan zostanie zastąpiona przez jakąś urodziwą Helgę vonCośtam, kokietująca starszego berlińskiego pana. Tytuł filmu okazał się niezłą zmyłką!

M: Ja miałam podobne obawy! Tylko, że mi włos jeżył się na głowie na myśl o niemieckiej wersji LOL'a z Miley Cyrus. Przypuszczałam, że będzie to mało ciekawa opowieść o losach zwykłej nastolatki z problemami typu ''jaką sukienkę kupić na bal gimnazjalny''. I chyba obie się myliłyśmy - na szczęście!

A: Zdecydowanie się myliłyśmy i zdecydowanie na szczęście. Już hobby filmowej Charleen wyróżnia ją na tle rówieśników. No bo, kto oprócz niej ma album pełen zdjęć martwych zwierząt? Daję plusa scenarzyście za to, że mimo wszystko tej młodej dziewczyny po prostu nie da się traktować jak typowej psychopatki.

M: Ani jak typowej, tytułowej ''Dziewczynki''. Ten film przypominał mi trochę Ciekawy Przypadek Benjamina Buttona, ta mała jakby urodziła się starsza. Album robił swoje. I to, że przez połowę filmu miała minę, jakby przeżyła ciężkie 50 lat życia. Natomiast jej wyobraźnia dorównywała Walterowi Mitty'emu.

A: Doborowe towarzystwo jej zapodałaś:) Teraz doszłam do wniosku, że też dorównuję Walterowi i Charleen, W sumie chyba każdy z nas ma coś w sobie z tych bohaterów. Tylko, że np. ja wyobrażam sobie śmieszne wypadki, a Charleen ma wizje niedoszłych wypadków śmiertelnych przez co film lekko trąci czarną komedią.

M: I to od pierwszych scen! Nie każda nastolatka spędza swój wolny czas w kostnicy, robiąc makijaż martwym. A co myślisz o ścieżce dźwiękowej? Lekka, łatwa i przyjemna, przynajmniej dla mnie :)

A: Czasami miałam ochotę zabrać jej te słuchawki i włożyć sobie na uszy, więc widocznie też mi się podobała. Wyłapałam też kilka ciekawych sformułowań i dialogów, np.:



M: Też zwróciłam uwagę na tą scenę i tekst! Chyba na pierwszą wymianę zdań odnośnie filmu mogłyśmy wybrać taki, co do którego się nie zgadzamy. Jakie jesteśmy nudne! A teraz zwalę Cię z nóg! Ta ''16letnia'' Charleen jest w naszym wieku! (26 lat). Czuję, że naszą trójkę coś łączy :P

A: Serio?! (...) Ale, żeby tak nie słodzić to się doczepię :) Denerwowała mnie trochę jej mina właśnie z tego zdjęcia. Zmarszczone czoło i ściągnięte brwi wyrażały całą gamę uczuć, m.in: bunt, focha, zadumę. Zgodzisz się tym razem dla odmiany, czy będziesz jej bronić?

M: Ja dla odmiany się zgodzę ;) Oprócz tej miny, przyznam szczerze, troszkę denerwowało mnie jej podejście do ludzi, do przyjaciółki na przykład. Ale myślę, że film można polecić wszystkim, którzy mają ochotę na coś niestandardowego. Obraz z jednej strony łączy taką dziecinną niewinność z niezwykle dorosłymi problemami. No i babcia głównej bohaterki jest nie do przebicia!

A: Wielopokoleniowość, problemy rodzinne, rozterki młodego człowieka - ten film jest tak uniwersalny, że bez zażenowania można go oglądać w szerszym gronie. Premiera 27 marca, więc myślę, że w Wielkanoc można sobie zorganizować własną akcję "Rodzina do kina" :)
Oceniam 7/10 i dla formalności spytam jak u Ciebie?

M: U mnie tak samo! (szok i pełne zaskoczenie zamalowały się teraz na twarzach czytelników ILWM). Dziękujemy za przedpremierowy pokaz w domowym zaciszu Spectatorowi!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz