Amerykanie lubią robić publiczny
rachunek sumienia. Wstydzą się błędów z przeszłości, ale nie wstydzą się do
nich przyznawać. Nierzadko pomaga im w tym jeden z najsilniejszych przekaźników
– kino.
Tym razem nie poruszają jednak tego
do znudzenia wałkowanego tematu, czyli historii rodem ze „Służących” czy „Zniewolonego”
(btw. naprawdę dobrych, mimo że mało odkrywczych filmów). Scenariusz „Wyroku za
prawdę” powstał w oparciu o autobiograficzną książkę Gary’ego Webba – reportera
z powołania, wierzącego w misję wykonywanego zawodu. Webb (Jeremy Renner)
pracując dla San Jose Mercury News wpada na trop wielkiej afery z polityką w
roli głównej. Po dokładnym zbadaniu sprawy, wielu godzinach zbierania
materiałów, a nawet narażaniu zdrowia i życia w końcu postanawia ujawnić
powiązania CIA z organizacją związaną z dostarczaniem kokainy z Nikaragui do
Kalifornii. Po opublikowaniu artykułu najpierw zostaje ogłoszony
prawie-bohaterem narodowym, ale już niedługo później jego sytuacja zostaje
odwrócona o 360 stopni.
Jeremy Renner jako Gary Webb |
Film warto obejrzeć właśnie ze
względu na opowiedzianą w nim historię i po to, żeby zostać zachęconym do wygooglowania
Webba. Jego przypadek to gotowy materiał na naprawdę porywający thriller. Tym
bardziej dziwi mnie, że „Wyrok za prawdę” okazał się raczej moralizatorskim
dramatem, niż dreszczowcem z prawdziwego zdarzenia, na który szczerze liczyłam.
Emocje osiągnęły apogeum w pierwszych kilkunastu minutach, później była już
jedynie tendencja spadkowa. Monika uwielbia historie (o czym lubi przypominać J ), w których widz
otrzymuje całą paletę emocjonalnych barw, w których nie ma jednoznacznych ani
bohaterów ani sytuacji. Też właśnie za to doceniam kino, więc trochę szkoda, że
w filmie Michaela Cuesta króluje schematyczność.
Są ci dobrzy i ci źli, pokrzywdzeni i oprawcy, prawda i fałsz… Wszystko podane
jak na tacy.
Film nie doczekał się jeszcze
polskiej premiery, ale można go legalnie zobaczyć na portalu cieman.pl
O Garym
Webbie nigdy wcześniej nie słyszałam, więc przede wszystkim dlatego seans „Wyroku
za prawdę” uważam za udany. Dodatkowy plus za przedstawienie siły mediów. Wielu z nas bardzo często podkreśla, że nie ogląda "tych głupot w TV", że media serwują nam tylko ściśle wyselekcjonowane informacje po to, by skuteczniej wpływać na opinię publiczną. Ale czy aby na pewno nie dajemy sobą kierować?
Za seans podziękowania dla Cineman.pl |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz