środa, 18 marca 2015

MINIRECENZJA: Body/Ciało


Jaka ja byłam naiwna, dając się przekonać, że ten film może być dobry. Nie lubisz Szumowskiej? Uwierz mi, nie polubisz jej po tym filmie. Ja łudziłam się, że to możliwe.

Ostaszewska wypadła najlepiej (wręcz nowatorsko), jest najjaśniejszym punktem tej dziwnej, chaotycznej historii. Do tego zdjęcia - good job.

ALE

Wydaje mi się, że reżyserka na potęgę płodzi pomysły na filmy. Całkiem dobre pomysły, przyznaję. Jednak nagle wpada na pomysł, że byłoby super gdyby te wszystkie idee zrealizować w jednej produkcji. No dlaczego nie? Myślałam, że będzie to film o bulimii z tłem ciekawych kryminalnych ciekawostek, z racji wykonywanego zawodu Gajosa. Ale nie, mamy tam dosłownie wszystko. Zaburzenia odżywiania, alkoholizm, życie w psychiatryku, polską służbę zdrowia, pracę prokuratora.. na seansach spirytystycznych kończąc! A to, że można ''nabyć predyspozycję'' szóstego zmysłu było tylko potwierdzeniem częściowej komedii jaką mieliśmy okazję oglądać. Najgorsze jest to, że żadna, dosłownie ŻADNA z tych historii nie jest pociągnięta do końca. Jest to jeden z nielicznych filmów na świecie który kończy się dosłownie w tym samym momencie, w którym się zaczął. Co chyba zaprzecza samej idei robienia filmu.

I do tego sceny typu ''gołąb'', które przekonywały mnie coraz bardziej, że chyba nigdy nie dotrze do mnie styl ''Małgośki''. Choćbym nie wiem, jak się starała nie nadajemy na tych samych filmowych falach.

Ocena: 5/10 (Agata dała 4, więc uznajcie moją opinię za łaskawe traktowanie)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz