Całością produkcji zawładnęła Emmanuelle Seigner, która możecie przez fakt tego, ze jest żoną Romana Polańskiego, który swoją drogą ten film wyreżyserował. Seigner w tym filmie gra bardzo trudną rolę. I jest w tym wyśmienita. Mimi to z jednej strony niewinna, spokojna dziewczynka, naiwnie zakochana, która swoim urokiem owija sobie mężczyzn wokół palca, z drugiej jednak jest wulkanem (WULKANEM) seksu, wyuzdaną kokietką, która co wieczór przyodziewa lateksowy płaszczyk by spełnić każą zachciankę swojego męża. Mimo, ze film ma już 30 lat a my żyjemy w XXI wieku to powiem Wam, ze niektóre sceny przyprawiają o rumieńce. Ale przede wszystkim jest to film o obłąkańczej, uzależniającej, niszczącej miłości. Roman Polański bardzo zwinnie i gładko przeprowadza nas przez skrajne emocje. Najpierw współczujemy żonie, którą mąż traktuje na prawdę ohydnie, jednak patrząc później na to jak ona się mści, nie jesteśmy pewni czy sobie na to zasłużył. Dwoje kochających się i zarazem nienawidzących ludzi. Rutyna niszcząca związki. Wszystko to w filmie Gorzkie gody. Bardzo dobrym filmie.
Jeżeli ktoś z Was przeczytawszy tą recenzje uważa, ze w tym filmie jest ''za dozo seksu'' i dlatego zrezygnuje z obejrzenia go to zapewniam, ze nie jest to główny motyw filmu i, że jest on na tyle ciekawy i wciągający, ze nie można go nie obejrzeć. Polecam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz