Z okazji Dnia Kobiet proponujemy na dzisiaj filmy właśnie o kobietach, ale nie wyłącznie dla nich :)
Służące /
The Help
Film powstał na podstawie książki pod tym samym tytułem i
przedstawia relacje czarnoskórych służących, które pracowały u przedstawicieli
wyższych sfer. Akcja toczy się na południu Stanów Zjednoczonych, na początku
lat 60-tych ubiegłego wieku.
W Służących można
zobaczyć niesamowite połączenie trudnego tematu z wątkami zdecydowanie
humorystycznymi. Właśnie przez to film jest tak interesujący i zapadający w
pamięć. W jednej chwili zostaje pokazana scena, w której gustowna pani domu
numeruje papier toaletowy, po to by mieć pewność, że jej ciemnoskóra niania z
niego nie skorzysta. Z kolei w innym momencie można się pośmiać z reakcji
zdecydowanie bardziej sympatycznej pani
domu – Celii Foote, która się dowiedziała, że w końcu może zatrudnić własną
gosposię. Mimo wszystko mi najbardziej zapadła w pamięć scena z czekoladowym tortem.
Warto choćby dla niej (a dokładniej dla reakcji jednej z pań) obejrzeć Służące.
Poza tym siłą filmu jest kilka świetnych kobiecych ról,
dzięki którym jeszcze więcej zyskuje on na wartości. Emma Stone wcieliła się w
postać empatycznej, początkującej dziennikarki, chcącej nieść pomoc
wykorzystywanym służącym. Z kolei bardzo pocieszną, a jednocześnie zabawną
kobietę zagrała Jessica Chastain (jako wspomniana przed chwilą Celia Foote).
Dla przypomnienia - o Chastain pisałyśmy ostatnio w związku z jej rolami w
horrorze Mama, czy we Wrogu numer jeden. W Służących wcale nie jest tak łatwo jej
rozpoznać, co oczywiście uznaję za zaletę.
Jednak to Octavia Spencer zdobyła w zeszłym roku Oscara dla najlepszej
aktorki drugoplanowej. Zdecydowanie zasłużenie, my mocno trzymałyśmy wtedy za
nią kciuki.
Kobiety z
6. Piętra /
Les Femmes du 6eme etage
To francuska komedia o tematyce nieco podobnej do tej ze Służących. Jednak tutaj to zamożny
mężczyzna zaczyna bardziej interesować się losem hiszpańskich imigrantek, które
mieszkają na poddaszu jego kamienicy. Ich głównym zajęciem i jednocześnie
źródłem utrzymania jest sprzątanie mieszkań bogatych Francuzów. Jak na komedię przystało, w Kobietach… przedstawiono kilka zabawnych
perypetii, a dzięki serdecznym i
pogodnym gosposiom oschły dotąd mężczyzna (w tej roli Fabrice Luchini) zaczyna
znów czerpać radość ze swojego życia. W filmie nie zabrakło też typowo
romantycznego wątku, co zapewne spodoba się bardziej wrażliwym widzom. Jednak
zapewniam, że zdecydowanie nie jest to przesłodzona komedia romantyczna!
Dlatego jeśli macie ochotę na lekkie, przyjemne, zabawne, ale niegłupie czy prostackie
kino, to ten film powinien się wam spodobać.
Lejdis
A teraz coś z naszego, polskiego podwórka. Chyba nie muszę
przypominać fabuły, bo która kobieta (i pewnie też mężczyzna) nie zna tego
filmu? Dzisiejsze święto jest idealnym pretekstem do tego, żeby po raz n-ty
obejrzeć perypetie czwórki oryginalnych przyjaciółek. Muszę przyznać, że miło
czasami popatrzeć na silne kobiety, łamiące stereotypy o delikatnych i słabych przedstawicielkach
płci pięknej, których największym życiowym zmartwieniem jest brak randkowych
propozycji. Cztery lejdis to pewne siebie, często bezwzględne femme fatale,
lubiące dominować nad mężczyznami. Interesująca, choć nieskomplikowana fabuła +
duża dawka dobrego, ale nienaciąganego, poczucia humoru spowodowały, że to dla
mnie nadal jeden z nielicznych filmów, przywracających nadzieję na pozytywne i
rozrywkowe, współczesne polskie kino. Mamy naprawdę dużo dobrych dramatów i
mnóstwo fatalnych komedii romantycznych, a teraz chcę jeszcze więcej filmów
typu Lejdis.
Stalowe magnolie / Steel Magnolias
Kolejny film o kobiecej przyjaźni, jednak zdecydowanie
bardziej „na poważnie”. Stalowe magnolie pokazują, że prawdziwa przyjaźń nie
akceptuje ograniczeń, czy też kategoryzowania. Oglądając ten film, można się
przekonać, że kobiety potrafią znaleźć wspólny język, nie zważając na różnicę
pokoleń, odmienne poglądy i charaktery, sytuację życiową czy przeszłość. Ulubionym miejscem do plotkowania
jest dla tych bohaterek salon piękności w niewielkim amerykańskim miasteczku. Właśnie
tam najlepiej się bawią, kłócą, wzajemnie sobie doradzają, albo zwyczajnie
popijają herbatę. Kobiety potrafią nawet wspólnie stawić czoła poważnej
chorobie, a razem z nimi można się przekonać, że śmiech przez łzy rozpaczy wcale
nie jest abstrakcją. Podsumowując: film jest doskonałym przykładem
optymistycznego dramatu. Tak, tak – sama się dziwię, że coś takiego w ogóle
istnieje, a jednak :)
Wszystko o mojej matce /
Todo sobre mi madre
Jeśli mowa o filmach o kobietach, to oczywiście nie można
pominąć twórczości Almodovara. Wszystko o
mojej matce nie jest kinem lekkim, ani tym bardziej rozrywkowym. To dramat,
a dokładniej – Almodrama. Dlatego jeśli
macie ochotę na coś na serio – to ta propozycja powinna wam się spodobać. Film
jest splotem życiorysów kilku kobiet – matek: matki, która straci jedynego syna
(ale i tak jest matką); matki, której nie wolno być matką; matki, która była
ojcem. Zawiłe, ale naprawdę interesujące.
Almodovar, jak zawsze, zmusza widzów do niejednej refleksji.
Czy płeć ma jeszcze jakieś znaczenie, czy to ważne, że istnieją kobiecy mężczyźni, męskie kobiety, kobiety
będące kiedyś (lub od czasu do czasu) mężczyznami? A może sami sobie wybieramy
kim i kiedy chcemy być? W filmie określenia: macierzyństwo, ojcostwo, transwestcyzm,
prostytucja, życie zakonne – one wszystkie mogą być umowne i wieloaspektowe, a
punkt widzenia jest uzależniony od punktu siedzenia. Filmów Almodovara
zdecydowanie nie da się oglądać bezmyślnie i szybko o nich zapominać. Wszystko o mojej matce może być tego
doskonałym przykładem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz