sobota, 28 stycznia 2017

Sztuka kochania. Historia Michaliny Wisłockiej

Jeszcze długo przed Tinderem, bo w 1991 roku pojawiło się w Polsce pierwsze wydanie Cosmopolitan (ponad sto lat po premierze w USA!). Magazynu słynącego z tego, ze doradza kobietom, jak czerpać radość z seksu. Tego samego uczyła Michalina Wisłocka, bohaterka ''Sztuki Kochania''.

Pytałam Mamę, a mamy wiedzą najlepiej, jak to do końca było. I okazuje się, że rzeczywiście - jak w filmie. Wisłocką czytali wszyscy, o seksie się nie rozmawiało, a władze starały się zrobić wszystko, by nie dopuścić Miśki do głosu. Ludzie wycinali fragmenty gazety z jej felietonami, szczęśliwcy mieli całą książkę. Śmieszne czasy.


Odwzorowanie panującej wtedy rzeczywistości (co mnie trudno było ocenić) - jest. Powinnam zapytać jeszcze Babci, jak to było wcześniej, ponieważ produkcja pokazuje czasy II Wojny, ale nie wiem, czy nie pomyśli, że zwariowałam.

Film okazał się absolutnie poprawny. Dostałam wszystko to, czego oczekiwałam. I chyba nikt nie powinien wyjść rozczarowany. To na co zwróciłyśmy uwagę z Agatą, to to, że różne ''pokolenia'' śmiały się w innych momentach filmu. A grupa badawcza była całkiem spora, kino było prawie pełne.

Od ''Różyczki'' wiedziałam, że Boczarska to niezła aktorka. Dzięki ''Sztuce Kochania'' zyskałam do niej jeszcze większy szacunek. Co ciekawe - moim zdaniem - największy popis dała grając ''starszą'' Wisłocką, tą z lat 70tych. Także duże brawa!

I trzeba przyznać, że o ile jest to mocne feministyczne kino, tak partnerujący kobietom (Wasilewska, Polak) aktorzy również poradzili sobie świetne. Nie mówimy tu wcale o byle kim - Lubos, Adamczyk, Szyc (gwarantuje, ze jak go zobaczycie w tym filmie, to będzie mocne WTF?!)

Zdjęcia, muzyka - oba na plus. Produkcję spokojnie można by skrócić o jakieś 20 minut, plus zabrakło mocnego elementu ''wow'' by film zasłużył na 8kę. Ale jest to dobry Polaków start w nowy rok.

Mamy tutaj też takie polskie ''Vicki Christina Barcelona'' (Adamczyk polskim Bardenem?!) z podobnym skutkiem - przez chwile jest fajnie, ale na dłuższa metę trójkąty się nie sprawdzają.

Żyjemy w tak wyzwolonych czasach, że ciężko jest uwierzyć, ze w latach 70tych, lekarka zapisywała kobietom ''Przebieranki'', by nie popadły w małżeńską rutynę. Obecnie w Cosmo  na bieżąco śledzimy Najlepsze Pozycje, Najlepsze Sposoby By Zrobić Sobie Dobrze. Internet pełen jest pornografii, a na Tinderze bez pardonu niektórzy zagadują: - Chcesz się ruch*ć? (Treu Story). No tak. Ale w końcu nie od razu Rzym zbudowano. Jak to powiedział nasz przyjaciel po wspólnym seansie ''Fajnie ogląda się filmy o ludziach z pasją'', a pasją Wisłockiej był seks. Bez podtekstów.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz