wtorek, 27 sierpnia 2013

Millerowie / We're the Millers

Co łączy striptizerkę, dealera, bezdomną dziewczynkę i wiecznego prawiczka?
- Są bohaterami filmu Millerowie i tworzą rodzinę na potrzeby wielkiego szmuglu.



Film, oceniany jako komedia roku, zbiera szereg bardzo pozytywnych recenzji. Każdy, nawet najbardziej doceniany scenariusz odnajdzie swoich sceptyków, a że czytacie bloga jednego z nich, to nie pozostało mi nic innego jak napisać dlaczego film mnie nie zachwycił.

Historia produkcji opowiada o misji wywiezienia sporej ilości narkotyków z Meksyku. Osobą, która ma się tym zająć jest David, grany przez Jasona Sudeikisa. Akcja na taką skalę równa jest misji samobójczej, dlatego też bohater postanawia wypełnić to zadanie pod przykrywką ustatkowanego ojca rodziny. W najbliższych krewnych wcielają się Jennifer Aniston, Will Poulter i Emma Roberts. Ich kompanem staję się wóz campingowy załadowany później po brzegi kokainą. 

Komedia z gatunku R (Rodzinna) załadowana jest seks-humorem. Coś jak połączenie Kac Vegas z serią W Krzywym Zwierciadle. I muszę przyznać, nawet jako osoba, dla której nie ma tematów tabu, że  nie wszystkie te żarty do końca śmieszyły. Niektóre były wymuszone i było ich za dużo. Przybrana rodzina oglądająca, jak tarantula użarła ich pseudo-syna w genitalia, wcześniejsze namawianie go na zrobienie ''dobrze'' policjantowi? Yyyy... not a big fan of that. Ale gusta są różne, wiec uznaję, że może się to podobać. Rubaszny humor ma przykryć lekkie niedociągnięcia w scenariuszu i brak wiarygodności w poszczególnych scenach.

Pomimo całej sympatii, jaką darzę Jennifer Aniston, to czekam aż wyjdzie z szablonu ''ładnej blondynki''. Niestety i tutaj zagrała tylko fajnie i niczym nie zaskoczyła. Czekam więc na kolejne, miejmy nadzieję, wychodzące poza linie role.



Duże brawa jednak nalezą się Edowi Helmsowi, którego znamy z Kac Vegas (Stuart). Doskonale zagrał niezwykle ekscentrycznego milionera, stanowiącego najciekawsza postać w filmie. Nawet największy pesymista parsknie ze śmiechu jak zobaczy zakupioną przez niego orkę. ORKĘ! :D (A ja myślałam, że jestem oryginalna z pluszową pandą?!)



Zaletą filmu jest też sam pomysł połączenia komedii rodzinnej z filmem akcji. Aktorzy również zagrali całkiem poprawnie, więc może nie będę się już czepiać, tylko poczekam na Wasze recenzje :)

Moja ocena 6.5 na 10.

2 komentarze:

  1. No właśnie, właśnie, wszyscy się nim zachwycają, a ja po zwiastunie jakoś nie miałem na niego ochoty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też LBD przestrzegła, nie lubię tego typu humoru :/
      Pozdrawiam! :)

      Usuń