Zacznijmy recenzję, od bardzo trafnego opisu całej historii na filmwebie: ''Historia dziewczynki, która żyje w rodzinie zastępczej. Szukając swoich prawdziwych rodziców, trafia pod opiekę zamożnego kandydata na burmistrza.''
Wśród krytyków Annie znalazłam więcej wrogów, niż sprzymieżeńców, stąd moje sceptyczne nastawienie. Niepotrzebnie rozdmuchano historię do długości dwóch godzin, przyznaję. Ale przez cały ten czas bawiłam się zaskakująco dobrze, a w pewnych momentach wyszło ze mnie dziecko.
Quvenzhané Wallis odgrywająca główną rolę to dziewczynka z ogromnym potencjałem i charyzmą. Przyjemnością było podążać za jej słodką buzią w rytm tętniącego życiem Nowego Jorku. Cameron Diaz (Pani Hannigan w filmie) w jednym z wywiadów podkreśliła, że film jest również hołdem dla metropolii, która nigdy nie śpi. Poznajemy Nowy Jork od kuchni, podobnie jak w Zacznijmy od nowa. A, że na pewno wiecie, że moim i Agaty marzeniem jest tam pojechać, to na pewno zdajecie sobie sprawę, że każda filmowa podróż tam jest dla nas na plus.
Uwielbiam filmy z Cameron Diaz, jej pewność siebie i ją ogółem. Na szczęście poradziła sobie z rolą, a jej głównymi towarzyszami w filmie była butelka i panterka. Na dużą pochwałę zasługuje Jamie Foxx, który nie tylko poradził sobie jako producent (wraz z Jay'em Z), ale i wykreował ciekawą postać. Muzycznie dodał do produkcji elementy r'n'b i soulu, a jego głos okazał się przyjemny w odbiorze.
Annie jest cukierkowym, lukrowanym, filmowym pączkiem. Muzyka, przy której bezwiednie kołyszemy nogą, premiera, na której ląduje Annie jest spełnieniem marzeń każdej małej dziewczynki (Taki Gatsby dla dzieci). Film jest dobrze obsadzony i to jest jego największą zaletą. Jeżeli chodzi o produkt familijny, to spełnił moje wymagania, a z kina wychodziłam z szerokim uśmiechem, prawie tak szerokim, jak u Annie.To nic, że przez cały czas wiemy, co wydarzy się następnie, a cukierkowy klimat, może niektórych odstraszyć. Czasem cukier jest potrzebny, a dramaty psychologiczne nie uciekną.
7/10.
Nie wybrałam się do kina, ponieważ grali tylko wersje dubbingowaną. Będę czekać na wersje z napisami :-(.
OdpowiedzUsuńRozumiem Cię doskonale! Też broniłam się przed dubbingiem, ale wybrałam się do kina z młodszą siostrą i nie było odwrotu....
Usuń