wtorek, 20 stycznia 2015

O Koniach i Ludziach / Of Horses And Men

  Film, który mieliśmy okazję obejrzeć przedpremierowo (oficjalna premiera w Polsce planowana jest na 20 lutego 2015) na IV Ogólnopolskim Spotkaniu Blogerów Filmowych, tym razem w cudownym Poznaniu.

  Dawno temu przeczytałam, że najciężej realizować filmy z dziećmi i zwierzętami, które na planie są zupełnie nieobliczalne. Podczas seansu O Koniach i Ludziach nie można o tym nie myśleć. Niektóre kardy są tak dopracowane, a zdjęcia tak wyjątkowe, że zastanawiamy się czy to przypadek, czy umiejętna gra aktorska konia.

 Mamy do czynienia z kilkoma nieszablonowymi historiami z udziałem tytułowych bohaterów. Tą, która wywarła na mnie wrażenie była opowieść o konserwatywnym, prostolinijnym, myślącym ''czarno-biało'' mężczyźnie. Jego związek z własnym koniem przypominał trochę romantyczną ludzką relacje. Klacz = kobieta, to mająca się dostosować do apodyktycznego partnera chodząca niewinność. W wypadku losowych okoliczności i pewnego niedomkniętego płotu, traci to, co dla Pana = mężczyzny najważniejsze - dziewictwo. W obliczu niemożności pogodzenia się z tym przykrym faktem, z ciężkim sercem, zabija ją. I jest to tak samo patologiczna historia w przypadku konia, jakby była w przełożeniu na ludzi.


  I choć film, jak na mój gust jest odrobinę zbyt specyficzny i definiując najprościej: dziwny, nie można odmówić mu jednego - niebanalności. Dwie sceny zapamiętam chyba do końca życia, przy jednej miałam wątpliwości, czy to islandzki dramat, czy scena z najnowszego Hannibala. W ten sposób obraz pozostawił niezdarty ślad w mojej psychice i wywołał nie małe poruszenie na sali pełnej blogerów filmowych.

  Trudno nie oprzeć się wrażeniu, że przeciwstawiając dwóch głównych bohaterów filmu - ludzi i koni, to właśnie Ci drudzy mają bardziej rozwinięty zwierzęcy popęd, nad którym nie mogą zapanować. To my kierujemy się instynktami, zabijamy, nie potrafimy opędzić się od własnych słabości. Konie pokazane były w filmie nadzwyczaj szlachetnie i jeżeli można tak to nazwać - dziewiczo (choć w jednym konkretnym przypadku - nie koniecznie).

 Film jest pełnometrażowym debiutem znanego islandzkiego aktora Benedikta Erlingssona. Melancholijny, zgryziony obraz ludzkiej natury w kontraście ze zwierzęcą szlachetnością. Wśród wyraźnych różnic (na niekorzyść homo sapiens) zarysowują się podobieństwa, których często się wstydzimy i które wypieramy. W trakcie półtorej godzinnego seansu trudno nie zgodzić się z darwinowską teorią ewolucji (zastępując w niej małpy). I choć jest to perspektywa ukazana w ponurych barwach - skłania do myślenia.

  Tytuł inny niż wszystkie. Za jego projekcję dziękujemy Spectatorowi, a Pani Dominice jesteśmy bardzo wdzięczni za komentarz, dzięki, któremu udało nam się wychwycić z filmu jeszcze więcej.



2 komentarze:

  1. Gwoli ścisłości to oficjalna premiera tego filmu w Polsce miała miejsce na festiwalu 'Dwa brzegi' w Kazimierzu Dolnym i Janowcu n/W w dniu 7 sierpnia 2014 r. (sic!) Także ani Wy nie byliście specjalnie uprzywilejowani, ani Spectator nie jest takim dobroczyńcą ;) Tym bardziej, że od jakiegoś czasu film jest dostępny na DVD i są do niego polskie napisy. Zresztą robić pseudopremierę półtora roku po światowej premierze to jakiś kosmos. Swoją drogą ciekawe kto w tym Spectatorze odpowiada za tak 'wspaniałe' pomysły, że wprowadza film do kin po tym jak już większość zainteresowanych obejrzy go w domu? Chyba za dużo mają kasy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Drogi Anonimowy - w takim razie serdecznie dziękujemy za czujność i za doinformowanie ;)
      Nie wnikamy w politykę pieniężną dystrybutora, a seans sprawił nam dużo radości, bo dziwnym trafem, żaden z obecnych na spotkaniu blogerów nie miał wcześniej okazji, żeby zobaczyć "O koniach i ludziach" na DVD w domu :)
      Pozdrawiamy!

      Usuń