środa, 13 lutego 2013

Mama

   Film doskonale nadaje się na antywalentynkę. Po pierwsze: jest to horror, po drugie: nie jest romantyczny, a partnerzy większość fabuły spędzają osobno, i po trzecie: kobieca rola drugoplanowa została obsadzona przez mroczną postać, wychudzoną, szkaradną kobietę, z okropną twarzą. Kobietę, której oczy są jedynym jasnym punktem w ciemności. Jak tylko zobaczyłam trailer tego filmu w kinie wiedziałam, że muszę go zobaczyć. Ciekawa byłam czy interesująco zapowiadająca się fabuła zostanie pokazana bez przesady, przemocy, litrów krwi, seksu. Czyli bez tych wszystkich rzeczy, którymi zasypują nas twórcy strasznych filmów w dzisiejszych czasach.

Przedstawiam Wam:



Nie mogę napisać, że się rozczarowałam, ale też nie zachwyciłam. Po prostu zaspokoiłam swoją ciekawość i poznałam jedną z najlepiej zrobionych zjaw/monstrów/upiorów w historii współczesnego horroru.

Zdjęcie nie oddaje jej pełnego ''uroku'', więc zachęcam do obejrzenia filmu.
   Obraz opowiada historię dwóch dziewczynek, które zostały znalezione w lesie 5 lat po zaginięciu ich ojca. Brudne i zdziczałe zostały przyjęte do domu swojego wujka (Nikolaj Coster-Waldau) i jego dziewczyny (w tej roli Jessica Chastain, którą kojarzycie z opisywanego przez nas nie dawno ''Wroga numer jeden''). No i jak się zapewne domyślacie razem z dziewczynkami do domu przybyło zło. Okazuje się bowiem, że dziewczynki spędziły te lata w lesie, w towarzystwie Mamy, czyli upiora z przyrostem instynktu macierzyńskiego i ukrytym motywem. I muszę przyznać, ze chwilami nawet ja się przestraszyłam. Horror miał w sobie coś z klasyka. Mocne dźwięki, upiór pokazujący się  znienacka, wciągająca fabuła,  zaskoczenie. Kilka scen określiłabym jako ''mocne''. No i sam fakt, że jest to produkcja Hiszpańska,  a nie rodem ze Stanów Zjednoczonych, więc nie mamy kiczu, brutalnego współżycia, głupich blondynek, hektolitrów krwi, bzdurnej fabuły. Ostatnio pisałyśmy, że Hiszpanie znają się na dramacie, a po obejrzeniu ''Mamy'' muszę przyznać, że na horrorze też. Sam stwór jak na mój gust był przerażający. To jak twórcy pokazywali go w najmniej spodziewanym momencie i jaką ciekawość zakończenia zrodzili w widzu, zakrawało na całkiem niezły horror.

Tak wyglądają dzieci, gdy je zostawisz na pięć lat w lesie. Nie polecamy.



No ale niestety.

Po raz kolejny: wielowątkowanie.  O ile lepiej ta fabuła miała by się, gdyby scenarzysta postawił na prostotę. Nie dodawał niepotrzebnie rozbudowujących i psujących film elementów.  Niektóre motywy są dość niejasne, w kilku momentach zwyczajnie się gubimy. Mama chce odzyskać dziewczynki, ma w tym swój cel. Więc po co dodawać jeszcze historię ich matki biologicznej, ojca, motyw motyli. Film też niestety chwilami nudził. A końcówka, mimo, że bez happy endu nie zachwycała. Pojawiły się stare banały, które oglądamy w co drugim filmie tego gatunku. Gra aktorska też nie zachwycała, Jessica Chastain, która potrafiła stworzyć całkiem ciekawą postać we Wrogu tutaj niczym się nie wyróżniła, a jej peruka drażniła.



Nie polecam do kina. Ale na antywalentynkowy wieczór jak najbardziej. Moja ocena: 6/10.

Zwiastun:


I jeszcze coś antywalentynkowego, dla antyfanów jutrzejszego święta! :)






2 komentarze:

  1. "Tak wyglądają dzieci, gdy je zostawisz na pięć lat w lesie. Nie polecamy."

    Rozbiłaś mnie tym komentarzem :-) Mimo wszystko, jeśli narodzi mi się dziecko, to postaram się skorzystać z rady !

    OdpowiedzUsuń
  2. w końcu miało być anty romantycznie, anty walentynkowo, anty dzieciakowo! :D

    OdpowiedzUsuń