czwartek, 29 listopada 2012

Między słowami / Lost in Translation

Przedstawiamy czwarty film z Projektu Kino, czyli Między słowami, za którego reżyserię i scenografię odpowiada Sofia Coppola. Został on oznaczony jako komedia i melodramat, ale myślę, że bardziej trafne  byłoby włączenie go do grupy filmów obyczajowych.  Jest całkiem przyjemny i w sam raz na taki nieciekawy, jesienny wieczór, jaki mamy dzisiaj.




Bob (Bill Murray) to mężczyzna po 50-tce, z 25-cio letnim stażem małżeńskim. Poznajemy go gdy przyjeżdża do Tokio, by nakręcić reklamę japońskiego whisky Santory (swoją drogą, mamy tutaj do czynienia z nieskrywanym product placementem). W  hotelu, w którym mieszka, poznaje interesującą Charlotte (Scarlett Johansson). Młoda dziewczyna  przyjechała razem z zapracowanym mężem fotografem i większość czasu spędza samotnie w hotelowym pokoju. Zarówno Bob, jak i Charlotte cierpią na bezsenność, co jak się okazuje jest pierwszą łączącą ich sprawą. Z czasem odkrywają, że mają znacznie więcej wspólnych tematów i w ciągu zaledwie tygodnia znajomości stają się przyjaciółmi.

Bob (Bill Murray) w reklamie whisky Santory

Scarlett Johansson, jako Charlotte - samotna mężatka

Gdybym miała opisać  Między słowami tylko jednym słowem, to określiłabym go jako SPOKOJNY. To bardzo ciekawa sprawa, bo mimo, że nie zobaczymy tutaj żadnych nagłych i zapierających dech zwrotów akcji, to i tak  z zainteresowaniem śledzimy losy Boba i Charlotte. Pewnie między innymi dlatego w 2004 roku Sofia Coppola dostała  za ten film Oscara w kategorii Najlepszy scenariusz oryginalny.

Sofia Coppola, rok 2004 i Oscar za "Najlepszy scenariusz oryginalny"

Do zalet Między słowami na pewno zaliczam także grę Scarlett Johansson i Billa Murray’a, którzy pomimo znacznej różnicy wieku potrafili wiarygodnie przedstawić parę zaprzyjaźnionych osób. Mimo, że nie jest to film nasycony erotycznymi podtekstami, tak często widocznymi w tego typu historiach, to i tak nie da się ukryć, że ta dwójka bohaterów myśli o czymś więcej, niż tylko o przyjaźni. Teraz już chyba rozumiecie, dlaczego tak mi się spodobała gra tych aktorów.




Wątek humorystyczny, nienachlany i niegłupi, ale zabawny – to kolejna sprawa, która zdecydowanie zadziałała na plus.

Nie znalazłam żadnych rażących wątków, które by mnie zniechęciły do tego filmu. Jednak nie zaliczam go też do grona moich ulubionych. Być może niektórych widzów skłonił do głębszych refleksji na temat samotności człowieka w wielkim mieście, ale ja się do tej grupy nie zaliczam. Dlatego oceniam Między słowami 6/10. Czyli: jest to niezły film, który warto zobaczyć, ale nie wywołał u mnie jakichś głębszych przemyśleń, ani gdy go widziałam pierwszy raz, ani teraz – przy okazji Projektu Kino. 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz