niedziela, 25 listopada 2012

Mój Rower

Idąc na ten film do kina wiedziałam, że się nie zawiodę. Prywatna telewizja TVN nigdy nie podpisuje się pod byle jakim filmem  z reguły są to murowane 7ki (biorąc pod uwagę moją 10 stopniową skalę). Przykładem takich filmów mogą być: Joanna czy Nad Życie. Także i w tym przypadku byłam pozytywnie zaskoczona wysokim poziomem polskiego kina.


Jednak po trailerze i samej reklamie w mediach można by dojść do wniosku, że jest to komedia w stylu Testosteronu, nic bardziej mylnego. Mój rower zakwalifikowałabym bardziej do dramatu, chociaż elementy komediowe oczywiście były i to liczne.

Jestem niewymownie wdzięczą reżyserowi i scenarzyście Piotrowi Trzaskalskiemu, że pisząc scenariusz o męskim świecie, tworząc film o facetach dla facetów napisał przemyślany, mądry, wartościowy scenariusz Obyło się bez uprzedmiotowienia kobiet (i nie żebym była feministką czy coś), zakładów kto ile lasek szybciej przeleci, gagów genitalnych, czy innych obrzydliwych rzeczy. Więc kto się spodziewa polskiego American Pie ten się rozczaruje, kto jednak stawia na produkcje ''na poziomie'', ten będzie usatysfakcjonowany, jak ja.

Głównym motorem całej historii jest odejście żony od niedołężnego, schorowanego alkoholika Włodzimierza (Michał Urbaniak). W przypływie egoizmu ojcu w poszukiwaniach małżonki pomaga Paweł (Artur Żmijewski) i jego własny syn Krzysiek (Maciej Starnawski). Trzech przedstawicieli ''płci brzydszej'' - dziadek, syn i wnuk ruszają w trasę dużym, wypasionym samochodem (dlatego jest to męski film, bo facet w tym momencie podałby model, auto jest intensywnie promowane w produkcji) na poszukiwanie zdradzieckiej żony, matki i babci w jednym.

Starnawski, Żmijewski, Urbaniak.
Czego nas uczy ten film? Dlaczego warto go zobaczyć? Obraz przedstawia zepsute relacje w rodzinie, które może warto odbudować. Na początku historii żaden z panów nie może się ze sobą dogadać, wspólną podróż traktują jak największe zło. Z upływem czasu jest coraz lepiej, docierają się, a film kończy się... Powiem tylko, że nie do końca happy endem. Reżyser przeprowadza nas przez wiele emocji: nie wiemy komu współczuć bardziej - opuszczonemu mężowi czy żonie, która żyła z alkoholikiem, uczymy się co nieco o półcieniach i skrywanych emocjach, to wszystko oprószone jest niewymuszonym humorem.



Każdy z trzech aktorów był bardzo wiarygodny, dobrze wczuli się w swoje role. Najbardziej spodobała mi się postać wnuka, młodego buntownika Krzysia, który mówi co myśli, ocenia, a sam znajduje się w dość nieciekawej sytuacji. Z roli również wywiązał się Artur Żmijewski, który wyskoczył ze sutanny aby zagrać tutaj cenionego, sławnego muzyka, cynika w relacjach z własnym synem. Wywyższa się,  chwilami jest nielogicznym hipokrytą, jednym słowem: wkurza, ale to dobrze, bo stąd własnie bierze się wiarygodność granej przez niego postaci.

Film oceniam na 7/10. Duży plus za zakończenie, świetną muzykę i zaskakujące momenty!

Na koniec bardzo pozytywny fragment artykułu z Wprost: „Mój rower” otworzył prestiżowy Polish Film Festival in America. Zainteresowanie widzów przekroczyło oczekiwania samych organizatorów -  musieli zorganizować dodatkowy pokaz filmu. Wcześniej „Mój rower” otrzymał owacje na stojąco w Australii podczas Festiwalu Polskich Filmów w Melbourne i Sydney, wzruszał na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Busan. Jako jeden z dwóch polskich tytułów zakwalifikował się do prestiżowego Konkursu Głównego na Plus Camerimage, gdzie będzie rywalizował z takimi tytułami jak „Mistrz” (reż. Paul Thomas Anderson) czy „Operacja Argo” (reż. Ben Affleck).''

P.S. Wada oglądanej przeze mnie w kinie produkcji wcale nie jest spowodowana tym co widziałam na ekranie  ale.. zachowaniem ludzi wokół. Sala była pełna osób, które nastawiły się na komedię w sensie dosłownym i nawet, gdy widzieliśmy dość dramatyczny moment niektórzy śmiali się w głos. Nie muszę dodawać, że było to odrobinę drażniące  Nie wiem jaki cel mają podobne zachowania. Moja mała uwaga: To, że na plakacie napisane jest ''komedia'' nie znaczy, drogi widzu, że musisz śmiać się w każdej minucie tego filmu. Zastanów się, potem zaśmiej. Śmiech co prawda wydłuża życie ale zakładam, że ten naturalny.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz