wtorek, 27 listopada 2012

Ukryte pragnienia / Stealing Beauty

Młodość, miłość i do tego Toskania w tle. Taki wstęp może brzmieć jak zapowiedź banalnej komedii romantycznej skierowanej przede wszystkim do małoletnich amatorek wzruszających love story. Nic bardziej mylnego! I właśnie za to tak bardzo uwielbiam magię kina – nie znasz dnia ani godziny, bo na interesujący film możesz natrafić nawet zupełnie przypadkowo i nieświadomie.



Chyba, że uczestniczysz w PROJEKCIE KINO, który Ci przypomina, że tę interesującą historię już kiedyś widziałeś, a teraz nadszedł czas, by odświeżyć swoją pamięć. Tak właśnie było w moim przypadku. Ukryte pragnienia widziałam kilka lat temu i w jakiś dziwny sposób zupełnie o tym filmie zapomniałam. Tym bardziej się cieszę, że teraz miałam okazję do niego wrócić, i co najważniejsze – spojrzeć na niego bardziej świadomie.

Samotna, młoda Lucy (Liv Tyler) przyjeżdża do małej toskańskiej wioski, by dowiedzieć się więcej zarówno o sobie, jak i o swoich rodzicach. Jej zmarła mama – poetka, przebywała w tym miejscu kilkanaście lat temu, więc Lucy ma nadzieję, że odnajdzie tutaj swojego biologicznego ojca, którego nigdy nie poznała, a który prawdopodobnie żyje w tych okolicach. Jednak  istnieje jeszcze jeden powód jej przyjazdu. Dziewczyna chce odnowić  kontakty z chłopakiem, w którym się zakochała  cztery lata wcześniej. Przez ten czas łączył ich jedynie marny kontakt listowny. Atrakcyjna Lucy zostaje bardzo serdecznie przyjęta i ugoszczona przez grupę indywidualnych, twórczych i niebanalnych artystów, u których już wcześniej mieszkała.

Liv Tyler jako Lucy
Tytuł filmu -Ukryte pragnienia – wydaje mi się wprost synonimem połączenia głównej bohaterki z miejscem akcji. Mam na myśli Liv Tyler i Toskanię, a dokładniej Liv Tyler jako Lucy w Toskanii. Aktorka wyglądała tak naturalnie i pięknie, jak miejsce, do którego przyjechała. Myślę, że to są właśnie główne zalety filmu i trudno mi sobie wyobrazić  na jej miejscu jakąkolwiek inną aktorkę. Warto zobaczyć Ukryte pragnienia, choćby z tego powodu.



Jeśli chodzi o fabułę, to przyznaję, że co prawda nie powala na kolana, ale mimo wszystko jest na tyle interesująca, że z chęcią prześledziłam tę całą historię. Film w dużej mierze skupia się na sprawach seksualnych, a razem z filmową Liz poznajemy jej początki poważniejszych kontaktów z chłopakami. Jednak pomimo licznych scen łóżkowych, nie rażą one przesadyzmem, bo są zrealizowane w bardzo estetyczny sposób.

Dla niektórych widzów plusem może też być jasne zakończenie, przez co nie trzeba na siłę tworzyć swoich domysłów i interpretacji.

Ukryte pragnienia oceniam 7/10. Film jest dobry i myślę, że teraz będę o nim pamiętać już przez dłuższy czas. Cieszę się, że znów miałam okazję go zobaczyć, przede wszystkim przez wspomnianą grę Liv Tyler i przez obraz sielskiej toskańskiej wioski. Jednak nie sądzę, żebym odtąd do niego wracała w każdej wolnej chwili.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz